Jak informuje Gazeta Wrocławska, do sytuacji doszło we wtorek 2 listopada o godz. 19.40 w miejscowości Żórawina (woj. dolnośląskie), na pętli autobusowej "Żórawina - Niepodległości (Mostek)". W trakcie postoju autobusu linii 903, dwóch mężczyzn wykonało kilka strzałów z broni palnej w jego kierunku. Poza kierowcą w pojeździe nie było nikogo. Kule przebiły szybę i przeleciały tuż nad jego głową. Mężczyzna nie został ranny.
- Podczas postoju na pętli usłyszałem huk wystrzału. Był podobny do sztucznych ogni, myślałem, że uderzyły w jakiś samochód. Chwilę później usłyszałem drugi głośny huk, przez który przewróciłem się w kabinie i upadłem na podłogę. Wstałem i widziałem, jak tych dwóch mężczyzn ucieka - przekazał dziennikarzom Gazety Wrocławskiej kierowca autobusu.
Więcej informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Kierowca od razu powiadomił policję. Jego zdaniem mundurowie nie potraktowali sprawy poważnie.
- Została powiadomiona policja, która przyjechała po około półtorej godziny. Była to jednostka z gminy Kobierzyce. Przeprowadzili swoje czynności, po czym powiedzieli mi, cytuję: "uszkodzenie mienia, bez użycia przedmiotów ostrych" - poinformował kierowca. Twierdzi, że funkcjonariusze byli "ubawieni sytuacją", a podczas oględzin jedynie pobieżnie sprawdzili wnętrze autobusu.
- Wydaje mi się, że nie chcieli mi uwierzyć w to, co się stało. Następnego dnia zadzwonił do mnie inspektor policji z komisariatu w Żórawinie, który po przeczytaniu raportu był zdziwiony całą sytuacją i na jego podstawie nie umiał odtworzyć przebiegu wydarzeń. Poprosił mnie o złożenie wyjaśnień, gdzie stoi autobus oraz czy monitoring został zabezpieczony i powiedział, że będzie prowadził dalsze czynności w tej sprawie - skomentował kierowca.