Pszczyna. Śmierć 30-latki w ciąży. Jest stanowisko szpitala. "Łączymy się w bólu. Nie można ferować wyroków"

Szpital w Pszczynie (woj. śląskie) odniósł się do śmierci 30-letniej kobiety, która zmarła w placówce w wyniku zakażenia sepsą po tym, jak lekarze stwierdzili bezwodzie w 22. tygodniu ciąży. Sprawę nagłośniła mecenas Jolanta Budzowska, która reprezentuje rodzinę zmarłej pacjentki.

Poniżej przedstawiamy całe oświadczenie opublikowane przez szpital w Pszczynie. Komunikat pojawił się na stronie placówki we wtorek 2 listopada (pisownia oryginalna).

Zobacz wideo Piekło kobiet. „Jeżeli chodzi o aborcję, to jesteśmy pod ścianą"

Śmierć 30-latki w ciąży. Jest stanowisko szpitala w Pszczynie 

"Łączymy się w bólu z wszystkimi, których tak jak nas dotknęła śmierć naszej Pacjentki. Szczególnie z Jej Bliskimi. Ciąża, poród i połóg od wieków postrzegane są przez medyków jako jedne z najtrudniejszych momentów życia kobiety. Postęp medycyny znacznie ograniczył ryzyka w tym zakresie, ale, niestety, ciągle jeszcze ich nie wykluczył" - czytamy na początku komunikatu.

Dalej szpital zapewnił, że personel medyczny kierował się troską o zdrowie i życia pacjentki oraz płodu.

Jedyną przesłanką kierującą postępowaniem lekarskim była troska o zdrowie i życie Pacjentki oraz Płodu. Lekarze i położne zrobili wszystko, co było w ich mocy, stoczyli trudną walkę o Pacjentkę i jej Dziecko. Całość postępowania medycznego podlega ocenie prokuratorskiej i nie można w tej chwili ferować żadnych wyroków. Bardzo liczymy na to, że rzetelnie i uczciwie prowadzone postępowanie prokuratorskie pozwoli wskazać przyczyny śmierci Pacjentki oraz jej Dziecka

- wskazano.

"Osobną sprawą jest ocena stanu prawnego w zakresie dopuszczalności przerywania ciąży. W tym miejscu należy jedynie podkreślić, że wszystkie decyzje lekarskie zostały podjęte z uwzględnieniem obowiązujących w Polsce przepisów prawa oraz standardów postępowania" - zaznaczyła dyrekcja szpitala.

Przeczytaj więcej o akcjach protestacyjnych po śmierci 30-latki na stronie głównej Gazeta.pl.

"Ani jednej więcej". Protesty po śmierci 30-latki

Pod koniec września do szpitala w Pszczynie trafiła 30-letnia kobieta, która była w 22. tygodniu ciąży z bezwodziem. Pacjentka pisała rodzinie i znajomym, że lekarze prawdopodobnie czekają na to, aż serce dziecka przestanie bić. Niestety pacjentka zmarła z powodu wstrząsu septycznego, zanim doszło do przerwania ciąży.

Pełnomocniczka przekazała, że rodzina zmarłej zawiadomiła już prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa - tzw. błędu medycznego. Sprawą zajmie się Prokuratura Regionalna w Katowicach. 2 listopada rzecznik MZ przekazał, że "minister zdrowia Adam Niedzielski zlecił prezesowi Narodowego Funduszu Zdrowia kontrolę po śmierci 30-latki oraz tej sytuacji w szpitalu w Pszczynie".

- Wolimy się nie wypowiadać do czasu zakończenia kontroli. Jest to sytuacja dosyć dramatyczna. Każde dodatkowe słowo zaogniające tę sytuację i napięcie wokół tego, jest niepotrzebne - mówił na konferencji prasowej Wojciech Andrusiewicz.

Sprawa 30-latki, która zmarłą z powodu nieprzeprowadzenia aborcji, do której miała prawo, odbiła się echem w całej Polsce. W różnych miastach w kraju, także w Pszczynie, odbyła się akcja "Ani jednej więcej", podczas której upamiętniono zmarłą kobietę.

Więcej o: