O sprawie informowała radczyni prawna Jolanta Budzowska. "Konsekwencje wyroku TK z 20.10.2020 r., sygn. K 1/20 w praktyce. Pacjentka 22 tydz., bezwodzie. Lekarze czekali na obumarcie płodu. Płód obumarł, pacjentka zmarła. Wstrząs septyczny. Piątek spędziłam w prokuraturze. Dobrego weekendu, czas na reset" - napisała prawniczka na Twitterze. Dotychczas nie ujawniono szczegółów sprawy.
Do tragicznych doniesień odniosła się Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. "Ostrzegałyśmy, że restrykcje dotyczące aborcji i kryminalizacja aborcji tak się skończą" - czytamy we wpisie zamieszczonym na Facebooku. Aktywistki piszą, że "od wydania pseudowyroku" zbierają "udokumentowane historie zagrożenia dla zdrowia i życia osób w ciąży, jakie decyzja pseudotrybunału stworzyła". "Dotąd jednak zawsze udawało nam się zainterweniować" - czytamy. "O sprawie kobiety, która zmarła w 22. tygodniu z powodu wstrząsu septycznego, nie dowiedziałyśmy się na czas. Nie zdążyłyśmy jej pomóc. A to dlatego, że rozwiązanie powinno być systemowe - legalna, bezpieczna, darmowa i prawdziwie dostępna aborcja w lokalnym szpitalu. O to dziś walczymy, by nie odeszła już ani jedna więcej" - pisze Federacja.
Więcej informacji na temat konsekwencji wyroku TK można znaleźć na stronie głównej Gazeta.pl.
- To oczywiste, że śmierć tej kobiety jest konsekwencją pseudowyroku TK. Wiedziałam, że w końcu taka tragedia nastąpi. Miałam już kilka klientek w podobnej sytuacji, ale udało nam się zareagować na czas i mogłyśmy przenieść pacjentkę do lepszego szpitala, gdzie została przeprowadzona legalna aborcja - komentuje w Gazeta.pl mec. Kamila Ferenc z Federacji. Prawniczka przyznaje, że obecnie przesłanka o zagrożeniu życia i zdrowia kobiety jest fikcją.
- Pikiety antyaborcyjne, wypowiedzi polityków, którzy nazywają aborcję morderstwem, sam pseudowyrok TK - to wszystko tworzy atmosferę, w której aborcja jest uznawana z gruntu za coś złego. Istnieją pewne wyjątki, ale lekarze traktują je zawężająco. W praktyce więc zwlekają w obawie, że wykonają zabieg przedwcześnie i dostaną zarzuty karne - mówi. - Problem polega na tym, że jeśli nie zadziała się odpowiednio wcześnie, nie przewidzi się nadchodzącego zagrożenia, które w przypadku bezwodzia, ciąży pozamacicznej, płodu obarczonego poważnymi wadami jest oczywiste, wkrótce rozwija się sepsa i kobieta umiera. Interpretowanie zagrożenia dla życia jako coś bezpośredniego - że np. tu i teraz ustaje akcja serca - jest błędne, choć dominujące wśród lekarzy. Lekarze boją się, że prokuratura zależna od PiS uzna aborcję za niezasadną i postawi im zarzuty - podkreśla.
Według mec. Ferenc "takich tragicznych przypadków będzie więcej". - Jedynym sposobem, żeby ich uniknąć, jest nagłaśnianie informacji, że kobiety mogą znaleźć pomoc w Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny czy inicjatywie Aborcja Bez Granic (48 22 29 22 597). My jesteśmy w stanie zapewnić kobietom aborcję, znamy pojedynczych lekarzy, którzy wykonują jeszcze swój zawód z misją i przeprowadzają zabiegi przerywania ciąży zgodnie z prawem. Jest też możliwość przeprowadzenia aborcji za granicą. Jeśli jednak kobiety nie będą wiedziały, jakie mają prawa i do kogo zwrócić się po pomoc, to taka tragedia zapewne powtórzy się nie raz - mówi,
W związku ze śmiercią kobiety, o której informowała Budzowska, FnRKiPR organizuje demonstrację solidarnościową. "Pokażmy władzy, mediom, arenie międzynarodowej, po której stronie leży nasze serce. Opowiadamy się za życiem kobiet. Opowiadamy się za bezpiecznym macierzyństwem. Opowiadamy się za wolnością do decydowania o własnej ciąży, ciele i zdrowiu" - pisze organizacja. Działaczki apelują, by o godz. 19 wyjść na ulice i zapalić znicze dla uczczenia pamięci zmarłej. W Warszawie planowana demonstracja ma odbyć się przed siedzibą Trybunału Konstytucyjnego.
Trybunał Konstytucyjny orzekł 22 października 2020 roku, że jedna z przesłanek, która zezwalała na usunięcie ciąży, jest niezgodna z konstytucją. Chodziło o tak zwaną przesłankę embriopatologiczną - aborcja nie może być już przeprowadzona w sytuacji, gdy u płodu zdiagnozowane jest ciężkie i nieodwracalne upośledzenie płodu lub nieuleczalna choroba, która zagraża jego życiu. Przyjęcie tego przepisu skutkowało ogólnopolskimi manifestacjami organizowanymi przez Strajk Kobiet.
Zbadania konstytucyjności przesłanki embriopatologicznej domagali się od 2019 roku posłowie Prawa i Sprawiedliwości, Konfederacji oraz Kukiz'15. W sprawie aborcji zdania odrębne złożyło tylko dwóch sędziów - Piotr Pszczółkowski oraz Leon Kieres.
Po tym wyroku ciąża może być przerwana w Polsce legalnie tylko w dwóch przypadkach:
Jak podkreślają organizacje pozarządowe, nawet w przypadku zagrożenia życia i zdrowia kobiety po wyroku TK wielu lekarzy nie chce brać udziału m.in. w wypisywaniu skierowań lekarskich zezwalających na przerwanie ciąży. Ale z pomocą przychodzą organizacje takie jak Federa. - Warto zwrócić się do nas, do Federacji. My na co dzień koordynujemy pomoc i kontaktujemy pacjentki z lekarzami, którzy oceniają, jak kontynuowanie ciąży z nieodwracalnymi wadami płodu wpływa na jej zdrowie psychiczne. I wskazujemy szpitale, które respektują zaświadczenia. (...) Bardzo wiele kobiet miało już aborcję w tych szpitalach. A nawet jeśli pacjentka dostanie sprzeciw od decyzji w danej placówce, to i tak możemy ten sprzeciw zaskarżyć do Komisji Lekarskiej przy Reczniku Praw Pacjenta. Bo to jest bezprawna odmowa. - mówiła już wcześniej w rozmowie z Gazeta.pl prawniczka Federacji.