Przepełnione polskie cmentarze. Psycholożka: Kremacja kłóci się z wyobrażeniem Polaków o zmartwychwstaniu

- Pandemia na pewno przybliżyła nam temat śmierci. Mimo że coraz więcej rozmawiamy o umieraniu, to nie oswoiliśmy tego tematu - mówi psycholożką Sandra Polska z poradni Spokój w głowie. Z ekspertką rozmawiamy także o tym, z czego wynika sceptyczne podejście Polaków do kremacji i jak duży wpływ ma na postrzeganie śmierci autorytet Kościoła.

Temat śmierci w dobie pandemii koronawirusa jest obecny w naszym życiu jak nigdy dotąd. Z psycholog Sandrą Polską z poradni Spokój w Głowie rozmawiamy o tym, czy jako społeczeństwo oswoiliśmy temat odchodzenia. Pytamy także o przywiązanie do tradycyjnych pochówków i o to, jak każdy z nas powinien przeżywać Święto Zmarłych, by było to dla nas zdrowe.

Więcej informacji o tym, jak Polacy obchodzą Święto Zmarłych, przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.

Pandemia zmieniła nasze spojrzenie na śmierć?

Na pewno przybliżyła nam temat śmierci. Od dwóch lat praktycznie codziennie gdzieś z tymi informacjami o śmierci obcujemy. To główny temat medialnych doniesień, dominujący w towarzyskich rozmowach. Mimo że coraz więcej rozmawiamy o umieraniu, to nie oswoiliśmy tego tematu, ponieważ śmierć jest dla nas tematem tabu. Jest to temat trudny, ponieważ wiąże się ze stratą. Staramy się unikać tematów bolesnych, a takie unikanie sprawia, że stają się one owiane tajemnicą, a zarazem bardziej przerażające.

Co to znaczy?

Postrzeganie śmierci jest w nas głęboko zakorzenione. Jako Polacy jesteśmy bardzo przywiązani do tradycji i tak też patrzymy na śmierć. Tradycyjnie. To od zawsze był dla nas trudny temat. Woleliśmy o tym nie rozmawiać, nie zdradzać naszych emocji. Ludzie jednak często nie potrafią nazywać swoich emocji a w szczególności tych trudnych, w tym tych związanych z odchodzeniem. Uważają, że to nie przystoi, jest okazywaniem słabości.

Zobacz wideo Kidawa-Błońska o wyprowadzeniu religii ze szkół i Funduszu Kościelnym

Potrafimy przeżywać żałobę?

Osoby po stracie często narzucają sobie szybkie tempo, chcą sobie z tym odejściem poradzić już, teraz, od razu. Jednak etapy przechodzenia żałoby są bardzo ważne. Trzeba dać sobie czas, by przejść je powoli. Musimy dać sobie przestrzeń na przemyślenia, zadumę. Pozwolić sobie na łzy, na te trudne emocje i po prostu je przeżyć. W innym przypadku ta żałoba jest nieprzepracowana i zostaje z nami na bardzo długo.

Ludziom wierzącym łatwiej jest przejść przez stratę?

Jest to sprawa bardzo indywidualna. Według wiary katolickiej śmierć jest swego rodzaju bramą do życia wiecznego, jednak dla wszystkich śmierć bliskiej osoby wiąże się z wielkim bólem i cierpieniem. Śmierć bliskiej osoby to wielka strata. Boimy się utraty bliskich, ponieważ w takiej sytuacji nasze życie w jakimś stopniu bezpowrotnie się zmienia. Dostosowanie się do takiej zmiany jest bolesne, ale również stresujące. Dla osób wierzących wiara w to, że śmierć nie jest końcem, daje ukojenie w tych ciężkich i bolesnych chwilach. Zdarza się, że osobom, dla których śmierć jest końcem życia, trudniej pogodzić się ze stratą. Bywa, że nie potrafią jej zrozumieć.

Dlaczego Święto Zmarłych jest wciąż przez nas traktowane jak świętość - dzień, w którym nie ma miejsca na radość?

Takie podejście do Święta Zmarłych jest przyczyną tego, że w tych dniach w sposób szczególny wspominamy bliskie nam osoby, których nie ma już z nami. U nas jest to moment na zadumę, przemyślenia, często łzy. To święto utrwaliło się w nas jako dzień, gdy możemy tę stratę przeżyć raz jeszcze. Jest to w pewnym stopniu sprzeczne z nauką kościoła, który głosi, że po śmierci następuje życie wieczne i wieczna radość. Można by więc w tych dniach odnaleźć radość, spróbować przywołać przyjemne wspomnienia.

Cmentarze. Zdjęcie ilustracyjnePrawo do grobu i rezerwacja miejsca pochówku. Jakie zmiany są planowane?

Dodatkowo kościół w Polsce jednak wpisuję się w tę narrację nostalgiczną. Częściowo odpowiada na potrzeby wiernych. To ma swoje odzwierciedlenie na wielu płaszczyznach.

Także w pochówkach? Przepełnione cmentarze świadczą chyba o tym, że nadal boimy się kremacji.

Tradycyjny pochówek jest wciąż bardzo silnie zakorzeniony w pewnych grupach. Nadal w Polsce są rodziny, gdzie otwiera się trumny, wkłada do nich rzeczy zmarłego. Ten rodzaj pożegnania ma dla Polaków bardziej emocjonalny charakter. Kłóci się to także z ich wyobrażeniem co do samego zmartwychwstania. Uważam jednak, że w kontekście pochówków najbardziej poszliśmy naprzód jako społeczeństwo. Coraz więcej osób decyduje się na kremację.

Czy gdyby przepisy pozwalały na rozsypanie prochów, jak ma to miejsce na zachodzie, bylibyśmy na to jako społeczeństwo gotowi?

Polacy nie byliby gotowi na taką zmianę przepisów. Przypuszczam, że dla większości ten rodzaj pożegnania byłby kojarzony z bezczeszczeniem pamięci o zmarłym. Dla Kościoła w Polsce ten proces, przypuszczam, mógłby również okazać się niedopuszczalny.

Msza polowaWojsko jednak nie kupi mobilnych ołtarzy. Interweniował Błaszczak

Kościół nadal jest dla nas autorytetem?

Tak, chociaż Polacy zaczynają interpretować wiarę przez pryzmat własnego rozumu. Zaczynają myśleć o wierze, śmierci samodzielnie. To wiele ułatwia też w samej pracy psychologa. Pozwala na bardziej świadome zrozumienie własnych emocji i potrzeb.

Jak z punktu widzenia psychologa powinniśmy przeżywać Święto Zmarłych, by było to dla nas zdrowe?

Warto skupić się na własnych uczuciach. Nie powinniśmy niczego na sobie wymuszać czy narzucać. Należy zadbać o własny spokój i komfort. Pozwólmy sobie na przeżywanie tego dnia w sposób, który będzie zgodny z naszymi poglądami.

Więcej o: