O planowanym wprowadzeniu obowiązku uczęszczania na lekcje religii lub etyki mówi się już od kwietnia. Według ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka "system wartości musi być przekazywany uczniom w szkole, bo na tym polega funkcja wychowawcza" placówek. Według szefa resortu obowiązek wyboru religii lub etyki wejdzie w życie najwcześniej za dwa lata. Pomysł został skrytykowany m.in. przez przewodniczącego Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomira Broniarza, który zwracał uwagę, że w Polsce jest ok. 700 nauczycieli etyki, czyli zdecydowanie zbyt mało.
Komisja Wychowania Katolickiego KEP poparła w czerwcu inicjatywę i zaznaczyła, że kwestia podjęcia decyzji nie leży po stronie Episkopatu, lecz Ministerstwa Edukacji i Nauki. "Efektem podjętych rozmów na ten temat jest przypomnienie i uświadomienie, że płaszczyzna etyczna oraz formacja moralna odgrywa kluczowe zadanie w całym procesie wychowania dzieci i młodzieży. W tej materii potrzeba współpracy szkoły, rodziny i środowiska parafialnego" - napisała w oświadczeniu Komisja Wychowania Katolickiego KEP.
- Nie ma ze strony ministerstwa jakiegoś oficjalnego komunikatu, kiedy by to weszło w życie [obowiązek uczęszczania na lekcje religii lub etyki - red.] i na jakich zasadach. Czyli jest ta faza robocza i oczekujemy od ministerstwa konkretnej informacji w formie zapisu prawnego, że od tego to roku wchodzi obowiązkowa etyka - mówił przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego KEP biskup Wojciech Osial w rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną.
Biskup Osial stwierdził, że troska o etykę "nie jest staraniem Kościoła". - To powinno być w trosce o wychowanie młodych ludzi do wartości. Szkole powinno zależeć na tym, żeby wychowanie było etyczne. Jeśli ktoś nie chodzi na lekcje religii, niech ma jakieś przygotowanie do życia, w wychowaniu do wartości - mówił.
- To nie jest w żaden sposób przymus. Gdzieś tam się komentuje, że teraz lekcje religii będą obowiązkowe. To jest nieprawda. Lekcja religii jest zawsze przedmiotem do wyboru i tak pozostanie. Jeśli uczeń nie będzie chciał lekcji religii, niech wybierze etykę, ale żeby to wychowanie do wartości było obecne - dodał.
Wiceprezydentka Warszawy Renata Kaznowska opublikowała przed tygodniem na Twitterze dane dotyczące tego, ilu uczniów warszawskich placówek uczęszcza na lekcje religii. Z danych wynika, że do podstawowych szkół publicznych w stolicy chodzi ponad 133 tys. uczniów, z czego na religię uczęszcza 67,6 proc., a na etykę 8,7 proc. Na obydwa przedmioty chodzi 4,4 proc. dzieci, a na żaden z nich 19,2 proc.
W przypadku szkół ponadpodstawowych (83 tys. uczniów) tylko 30,9 proc. chodzi na religię i 2,3 proc. na etykę. Na obydwa przedmioty uczęszcza 0,1 proc. nastolatków, a na żaden z tych przedmiotów - aż 66,7 proc. uczniów. Zapytany o te statystyki w rozmowie z KAI biskup Osial przyznał, że widzi powód do niepokoju.
- Trzeba to widzieć i nie można tego ukrywać. Na pewno inaczej wygląda sytuacja w wielkich miastach, a inaczej w mniejszych środowiskach. Ale problem jest. My jako Kościół powinniśmy uczynić wszystko, żeby zatrzymać ten proces. Powinniśmy z naszej strony jak najlepiej prowadzić te lekcje, aby uczniowie w sposób wolny mogli je wybierać. Jakość zajęć powinna być jak najwyższa. To jest dla nas wyzwanie - powiedział biskup.
Jakie mogą być przyczyny odpływu młodzieży z lekcji religii? - Jest możliwość wyboru niczego, więc jest lenistwo, ale to tylko jedna z przyczyn. Może być tak, że lekcje religii same w sobie nie przyciągają. Może być i tak, że chodzi o postawę jakiegoś buntu czy protestu w kontekście tych wszystkich wydarzeń, które miały miejsce. Na pewno nie chciałbym, aby było to odczytane tak, że wprowadzenie etyki rozwiąże problem. Trzeba szukać dróg dotarcia do młodych - stwierdził bp Osial.