Odejścia ze Straży Granicznej kwestią czasu? Strażnikom siada psychika. "To jest dramat"

- Ludzie nie chcą pracować w takich warunkach za marne pieniądze, nawet na stanowiskach kierowniczych - mówią rozmówcy Onetu ze Straży Granicznej. Z informacji portalu wynika, że odejścia ze Straży Granicznej z pracy w rejonie stanu wyjątkowego "są kwestią czasu".

Na początku września na polsko-białoruskiej wprowadzono granicy stan wyjątkowy, władze zapowiedziały wówczas skierowanie dodatkowych sił do tej strefy. Onet ustalił, ilu funkcjonariuszy służb działa w obszarze stanu wyjątkowego i jak dokładnie wygląda ich praca. 

Zobacz wideo "Boję się, że jak zaczną kosić kukurydzę, znajdzie się mnóstwo martwych migrantów" Reportaż z granicy

Drony, łodzie płaskodenne i samochody terenowe - tak wyposażone wojsko działa na granicy

"Jak dowiedzieliśmy się od rzecznika wojska, na granicę z Białorusią Ministerstwo Obrony Narodowej skierowało 3,5 tys. żołnierzy z różnych jednostek" - podaje portal. W strefie stanu wyjątkowego służy też kilkuset żołnierzy ze specjalistycznych jednostek inżynieryjnych i saperskich.

Więcej informacji znad granicy znajdziesz codziennie na stronie głównej Gazeta.pl

W wyposażeniu wojska znalazły się m.in. łodzie płaskodenne, samochody osobowo-terenowe, indywidualne wyposażenie oraz drony, czyli zestawy Bezzałogowych Statków Powietrznych Fly Eye.

Z informacji uzyskanych przez Onet wynika, że żołnierze udzielają wsparcia Straży Granicznej, "chroniąc granicę kraju i nie dopuszczając do jej przekroczenia przez migrantów, wykorzystując m.in. posterunki obserwacyjno-ochronne oraz prowadząc wspólne partole piesze i mobilne".

Zadaniem wojska jest także budowa ogrodzenia w postaci zapory inżynieryjnej. - Obecnie, powstało 135 km płotu pionowego i 147 km zapory poziomej, równolegle budowana jest siatka leśna, która chroni zwierzęta przed okaleczeniem - mówi Onetowi ppłk. Marek Pawlak, rzecznik prasowy Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych.

Rozmówcy Onetu mówią, że zapora jest nieszczelna. O tym, że płot nie powstrzymuje migrantów, mówił jeden z lokalnych wicekomendantów Straży Granicznej, major Piotr Dederko.

Może nie powinienem mówić, ale chcę, żebyście państwo w swojej świadomości mieli, że ta przeszkoda, która jest budowana przez wojsko, naprawdę nie utrudnia jakoś bardzo tym cudzoziemcom przekraczania tej granicy. Oczywiście, w jakiś sposób utrudnia. To dla nas jest jakieś ułatwienie, dlatego że to jednak trzeba pokonać. Żeby pokonać, to trzeba jakiś czas na to poświęcić. On nie jest może duży, ale mamy przypadki takie, że faktycznie żołnierze mają ten czas reakcji na granicy, żeby udaremniać tego typu przypadki przekroczeń

- przyznał podczas sesji rady miejskiej w Michałowie.

Dederko mówił też o rodzinach, zwłaszcza dzieciach, które przetrzymywano przed placówką SG w Michałowie. - Nie mam sumienia tych ludzi wywieźć za granicę i wyrzucić - dodał.

"Odejścia ze Straży Granicznej są kwestią czasu"

Informatorzy Onetu zdradzają, że coraz więcej strażników odczuwa psychiczne skutki codziennej pracy w dużym stresie. Pytani o nową sytuację określali swoją nową sytuację jako "dramat". Mówią także, że odejścia ze Straży Granicznej w objętym kryzysem rejonie "są kwestią czasu". - Ludzie nie chcą pracować w takich warunkach za marne pieniądze, nawet na stanowiskach kierowniczych - twierdzi rozmówca portalu.

SG nie ujawnia liczebności funkcjonariuszy. Do głównych zadań strażników należy bezpośrednia ochrona granicy państwowej, prowadzenie postępowań administracyjnych z cudzoziemcami oraz postępowań karnych m.in. dotyczących organizowania nielegalnego przekraczania granicy.

Informacji o liczebności nie ujawnia również policja. Policja nie ujawniła informacji na temat swoich działań i liczebności służb. Onet ocenia, że w strefie jest 1-2 tys. policjantów, ale nie biorą udziału w ochronie granicy. "Ich zadaniem jest blokowanie wstępu do strefy stanu wyjątkowego osobom postronnym od strony Polski. Z naszych doświadczeń wynika, że policjanci mają wytyczne, aby zwracać szczególną uwagę na dziennikarzy lub aktywistów z organizacji pomocowych" - czytamy.

Funkcjonariusze policji nie są jednak miejscowi i mają niewielką wiedzę na temat tego terenu. Nie potrafią nawet właściwie wskazać granicy stanu wyjątkowego i ustawiają posterunki nawet dwa kilometry od niej. 

Więcej o: