W sprawie interweniował już studencki samorząd. Rektor Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach tłumaczy, że dokument dotyczący ubioru studentów został wydany przez komisję działającą niezależnie od władz uczelni.
Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Z dokumentu przedstawionego przez Samorząd Studentów SUM wynika, że komisja przedstawiła dość szczegółowe zalecenia dotyczące wyglądu uczniów. Wymieniono między innymi:
Jak podaje "Dziennik Zachodni", zalecenia Komisji ds. przeciwdziałania problemom mobbingu, wykorzystywania seksualnego i dyskryminacji oraz innym zachowaniom niepożądanym wśród studentów i doktorantów SUM zostały udostępnione w środę 20 października.
Studenci i studentki piszą na Facebooku samorządu, że czują się dyskryminowani nowymi wskazówkami dot. zachowania i ubioru.
"Rozumiem, że uczelnia uznaje, że winą za ewentualne molestowanie należy obarczyć studentkę ze zbyt głębokim dekoltem? Bardzo ciekawe podejście, zawsze wychodziłam z założenia, że wina leży po stronie osoby molestującej, a nie molestowanej..." czy też: "Czy wy właśnie dość niedwuznacznie sugerujecie, że nie potraficie swojego personelu powstrzymać przed molestowaniem studentów/ek inaczej niż poprzez pilnowanie 'skromnego' stroju studenckiego? Trochę wstyd" - brzmią komentarze na profilu studentów SUM.
- Te zalecenia są skrajnie absurdalne. Jeśli jesteśmy studentami, dorosłymi ludźmi, to każdy ma na tyle wiedzy i umiejętności, żeby się odpowiednio ubrać na zajęcia, egzaminy czy w kontakcie z pacjentem - dodaje studentka SUM w rozmowie z TVN24.
Zalecenia wydane przez komisję wywołały tak duże oburzenie, że władze SUM postanowiły zorganizować spotkanie przedstawicieli samorządu studentów, komisji i władz uczelni. Samorząd dodatkowo skierował oficjalne pismo z prośbą o rozważenie zasadności i formy przedstawienia zaleceń, które zostały już usunięte z mediów społecznościowych komisji.
"W naszej ocenie wydźwięk wspomnianych zaleceń, a zwłaszcza ich uzasadnienie, jest niestosowny. Występuje tam wyraźne nawiązanie do rzekomego związku prezencji Studenta bądź Doktoranta z wystąpieniem zdarzeń niepożądanych między Studentami, bądź Doktorantami a nauczycielami akademickimi, naruszającymi godność osobistą członków Społeczności Studentów i Doktorantów" - pisze w dokumencie Rada Uczelniana Samorządu Studenckiego SUM w Katowicach.
- Chciałbym podkreślić, że dokument został rozpowszechniony poza oficjalnym obiegiem dokumentów. Jest on podstawą do dyskusji i tak powinien zostać odebrany. Wymogiem jest zaopiniowanie go przez samorząd studentów i doktorantów. Zawsze podkreślam, że dialog musi być podstawą wszelkich regulacji dotyczących pracowników, studentów i doktorantów - skomentował w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim" rektor SUM prof. Tomasz Szczepański.
Zaleceniom przyjrzy się także Rzecznik Praw Obywatelskich. - Zwrócimy się do komisji, która wydała te zalecenia, czy są one adekwatnym działaniem w kontekście zidentyfikowanego problemu - mówi w rozmowie z TVN24 Magdalena Kuruś z zespołu ds. równego traktowania biura RPO.
Przypomnijmy, w 2020 roku studenci tej uczelni napisali pismo do Ministerstwa Zdrowia oraz do Ministerstwa Edukacji i Nauki w sprawie mobbingu i seksizmu. Najpoważniejsze zarzuty związane z molestowaniem zostały już zgłoszone przez władze uczelni do prokuratury. Dotyczą one zwłaszcza wyjazdu integracyjnego z 2016 roku zorganizowanego dla kierunku ratownictwo medyczne. Podczas wyjazdu studentki miały być zapraszane do pokoju i słyszeć niedwuznaczne propozycje ze strony pracowników SUM. Inni studenci zgłaszali też, że byli wyśmiewani z powodu np. swej niepełnosprawności. W sprawie prowadzone jest także wewnętrzne dochodzenie. Zarzuty dotyczą dziewięciu wykładowców - na razie tylko jeden z nich stracił pracę.