Łódź. W Instytucie "Matki Polki" przecieka dach, więc zabiegi odwołano. "Jest to śmieszno-straszne"

Przeciekający dach w odnowionej niedawno Klinice Ginekologii Operacyjnej, Endoskopowej i Ginekologii Onkologicznej w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi uniemożliwił przeprowadzenie zabiegów. Część dachu zdemontowali budowlańcy - mówił rzecznik Instytutu w rozmowie z TVN24. Wskazał też na zadłużenie placówki.

Więcej informacji z kraju i ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Zobacz wideo Beata Szydło do europosłów: "Tłumaczyłam wam...". "Dość kłamstw! Koniec!"

 - Woda leje się do gabinetu zabiegowego, nie możemy tam pracować - miały usłyszeć pacjentki, które 6 października oczekiwały na zabiegi ginekologiczne. Powstało zamieszanie, żaden z pracowników nie widział na pewno, jak długie będzie opóźnienie. Ostatecznie kobiety zostały odesłane do domów. Mimo poprawy pogody następnego dnia w gabinecie wciąż nie dało się pracować. Lekarze, którzy przenieśli się do sali chorych, narzekali na utrudnione warunki.

Wawel. Protest w miesięcznice pogrzebu Marii i Lecha Kaczyńskich"Oni umierają na granicy". Kaczyński przyjechał na Wawel. Napotkał protest

Pracownicy kliniki przyznali w rozmowie ze stacją, że nieszczelny dach już wcześniej sprawiał problemy. - Jest to śmieszno-straszne, że pracując na nowoczesnym oddziale, musimy zastanawiać się, czy pogoda nie pokrzyżuje nam planów - stwierdziła jedna z pielęgniarek w rozmowie z TVN 24.

300 milionów złotych. Rzecznik Instytutu wskazał na zadłużenie placówki

Wymiana poszycia dachu szpitala ruszyła w marcu br. Jak się okazało, w tygodniu poprzedzającym zalanie sali zabiegowej pracownicy budowlani zdemontowali część poszycia. - To był błąd. Nie chcę na tym etapie rozstrzygać, czy będziemy wobec wykonawcy prac wyciągać jakieś konsekwencje - poinformował w TVN24 Adam Czerwiński, rzecznik Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki.

Lubuskie. Zatrzymanie dostawczego busa z 34 migrantamiLubuskie. Zatrzymanie dostawczego busa z 34 migrantami. "Wycieńczeni"

Rzecznik zaznaczył, że funkcjonowanie kliniki pod przeciekającym dachem nie jest dobrym rozwiązaniem, ale nie było innego wyjścia. - Oczywiście, najlepiej byłoby odnowić dach, wszystkie instalacje i dopiero wtedy odnawiać oddziały. Ten scenariusz jest jednak możliwy tylko w idealnym świecie. Nasz szpital ma ponad 300 milionów złotych długu. Wszystkie inwestycje, które realizujemy, są finansowane z finansowania zewnętrznego, najczęściej są to środki unijne - wyjaśnił Czerwiński i zapewnił, że problem udało się zażegnać, a zabiegi są przeprowadzane normalnie.

Więcej o: