Stali u boku Bąkiewicza podczas zakłócania manifestacji. Pracują w instytucie, który przyznał mu 3 mln zł

Marian Piłka oraz Krzysztof Kawęcki, którym Robert Bąkiewicz dziękował podczas niedzielnej kontrmanifestacji, są odpowiednio ekspertem i pracownikiem Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej. To ten instytut wsparł organizacje Bąkiewicza dotacjami na łączną kwotę trzech mln złotych.

Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.

Zobacz wideo "Boję się, że jak zaczną kosić kukurydzę, znajdzie się mnóstwo martwych migrantów". Reportaż z granicy

W niedzielę odbyły się protesty w obronie obecności Polski w Unii Europejskiej. Na placu Zamkowym w Warszawie Straż Narodowa z Robertem Bąkiewiczem na czele zorganizowała kontrmanifestację. Narodowcy zagłuszali przemawiających, m.in. uczestniczkę Powstania Warszawskiego. - Milcz, głupi chłopie. Milcz, chamie skończony, bo ja jestem żołnierzem, który pamięta, jak krew się lała. Jak moi koledzy ginęli. Ja tu po to jestem, żeby wołać w ich imieniu. Nigdy nikt nie wyprowadzi nas z mojej ojczyzny, którą jest Polska, ale także nikt z Europy, bo Europa to moja matka także - odpowiedziała Bąkowiczowi Wanda Traczyk-Stawska.

27.08.2021 Granica polsko - białoruska , miedzy Krynkami i Jurowlanami , województwo podlaskie . Wojsko podczas budowy plot z drutu kolczastego.Straż Graniczna: Obserwujemy coraz więcej prób siłowego forsowania granicy

Ekspert i pracownik instytutu na scenie z Bąkowieczem

Podczas wydarzenia liderowi narodowców na scenie towarzyszyło dwóch polityków wymienionych z nazwiska. To Marian Piłka, były poseł oraz Krzysztof Kawęcki, były wiceminister edukacji w rządzie Jerzego Buzka. Bąkiewicz skierował do nich szczególne podziękowania i podkreślił, że mógł liczyć na ich pomoc. Jak dowiedział się tvn24.pl, Kawęcki jest pracownikiem Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej, który wsparł organizacje Bąkiewicza dotacjami na łączną kwotę trzech mln złotych, a Piłka jest ekspertem tego instytutu.

W instytucie kontrolę od września przeprowadzają posłowie Koalicji Obywatelskiej - Michał Szczerba i Dariusz Joński. Szczerba w rozmowie z tvn24.pl przyznał instytut nie chciał ujawnić nazwisk ekspertów oceniających poszczególne wnioski o dotacje. Ostatecznie listy ekspertów stworzono specjalnie dla parlamentarzystów. - Okazało się na miejscu, że nie ma dokumentacji, protokołów i list obecności z pracy paneli ekspertów. Chodzi o 30 milionów złotych z budżetu na kulturę - podkreślił.

Wrocław. Mężczyzna podpalił radiowóz38-latek miał podpalić radiowóz. Wymachiwał łańcuchem w stronę policjantów

"Pracownicy instytutu mają prawo do swoich poglądów i sposobu ich wyrażania"

W rozmowie z tvn24.pl Marian Piłka przyznał, że był ekspertem, ale nie opiniował żadnego wniosku. Pytany o to, za co dziękował mu podczas manifestacji Bąkiewicz stwierdził: - Jestem jedną z nielicznych osób ze starej opozycji. Zaangażowałem się w akcje obrony kościołów. Teraz wezwał do obrony konstytucji. Jestem zdecydowanym zwolennikiem wyższości konstytucji nad prawem unijnym. To jest zgodne z moimi poglądami.

Portal zapytał kierującego instytutem Jana Żaryna o to, czy "nie widzi zgrzytu w fakcie, że pracownik i ekspert instytutu biorą udział w pikiecie z Robertem Bąkiewiczem". "Pracownicy Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej, podobnie jak inni obywatele RP, mają prawo do swoich poglądów i sposobu ich wyrażania, także w miejscach publicznych. Nie jest ani intencją, ani zadaniem dyrekcji IDMN, by poza miejscem pracy cenzurować zachowania pracowników i osób współpracujących. Takie prawo daje nam art. 32 ust. 2 Konstytucji RP" - taką odpowiedź otrzymał tvn24. Maila nikt nie podpisał.

Więcej o: