Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
W niedzielę odbyły się protesty w obronie obecności Polski w Unii Europejskiej. Na placu Zamkowym w Warszawie Straż Narodowa z Robertem Bąkiewiczem na czele zorganizowała kontrmanifestację. Narodowcy zagłuszali przemawiających, m.in. uczestniczkę Powstania Warszawskiego. - Milcz, głupi chłopie. Milcz, chamie skończony, bo ja jestem żołnierzem, który pamięta, jak krew się lała. Jak moi koledzy ginęli. Ja tu po to jestem, żeby wołać w ich imieniu. Nigdy nikt nie wyprowadzi nas z mojej ojczyzny, którą jest Polska, ale także nikt z Europy, bo Europa to moja matka także - odpowiedziała Bąkowiczowi Wanda Traczyk-Stawska.
Podczas wydarzenia liderowi narodowców na scenie towarzyszyło dwóch polityków wymienionych z nazwiska. To Marian Piłka, były poseł oraz Krzysztof Kawęcki, były wiceminister edukacji w rządzie Jerzego Buzka. Bąkiewicz skierował do nich szczególne podziękowania i podkreślił, że mógł liczyć na ich pomoc. Jak dowiedział się tvn24.pl, Kawęcki jest pracownikiem Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej, który wsparł organizacje Bąkiewicza dotacjami na łączną kwotę trzech mln złotych, a Piłka jest ekspertem tego instytutu.
W instytucie kontrolę od września przeprowadzają posłowie Koalicji Obywatelskiej - Michał Szczerba i Dariusz Joński. Szczerba w rozmowie z tvn24.pl przyznał instytut nie chciał ujawnić nazwisk ekspertów oceniających poszczególne wnioski o dotacje. Ostatecznie listy ekspertów stworzono specjalnie dla parlamentarzystów. - Okazało się na miejscu, że nie ma dokumentacji, protokołów i list obecności z pracy paneli ekspertów. Chodzi o 30 milionów złotych z budżetu na kulturę - podkreślił.
W rozmowie z tvn24.pl Marian Piłka przyznał, że był ekspertem, ale nie opiniował żadnego wniosku. Pytany o to, za co dziękował mu podczas manifestacji Bąkiewicz stwierdził: - Jestem jedną z nielicznych osób ze starej opozycji. Zaangażowałem się w akcje obrony kościołów. Teraz wezwał do obrony konstytucji. Jestem zdecydowanym zwolennikiem wyższości konstytucji nad prawem unijnym. To jest zgodne z moimi poglądami.
Portal zapytał kierującego instytutem Jana Żaryna o to, czy "nie widzi zgrzytu w fakcie, że pracownik i ekspert instytutu biorą udział w pikiecie z Robertem Bąkiewiczem". "Pracownicy Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej, podobnie jak inni obywatele RP, mają prawo do swoich poglądów i sposobu ich wyrażania, także w miejscach publicznych. Nie jest ani intencją, ani zadaniem dyrekcji IDMN, by poza miejscem pracy cenzurować zachowania pracowników i osób współpracujących. Takie prawo daje nam art. 32 ust. 2 Konstytucji RP" - taką odpowiedź otrzymał tvn24. Maila nikt nie podpisał.