Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
"Wrocław. Zatrzymano 38-latka podejrzewanego o podpalenie nieoznakowanego radiowozu przed komisariatem. Nie potrafił racjonalnie wytłumaczyć powodów swojego zachowania. Jak wstępnie ustalono - najpierw oblał czymś auto. Jego sprawą zajmie się sąd" - poinformował w mediach społecznościowych reporter RMF FM Paweł Pyclik.
Do zdarzenia doszło w czwartek przed godziną 20.30 we Wrocławiu tuż przy komisariacie policji Wrocław - Psie Pole - informował asp. sztabowy Łukasz Dutkowiak z Komendy Miejskiej Policji. "Funkcjonariusze pełniący służbę w jednostce, zauważyli przez okno płonące auto. Zareagowali natychmiast i wybiegli przed budynek, aby sprawdzić, co się stało. Okazało się, że płonący samochód, to nieoznakowany radiowóz marki Hyundai" - czytamy w opublikowanym przez służby komunikacie.
Funkcjonariusze wezwali straż pożarną. "Następnie dzięki skutecznie podjętym działaniom przez policjantów pionu kryminalnego, został zatrzymany przy ul. Berenta mężczyzna, który podejrzewany jest o podpalenie" - czytamy.
"38-letni mieszkaniec Wrocławia, nie potrafił racjonalnie wytłumaczyć policjantom powodów swojego zachowania. Funkcjonariusze ustalili wstępnie, że oblał on pojazd nieznaną cieczą, a następnie podpalił" - przekazała policja. W piątek o losie mężczyzny ma zadecydować sąd.
Jak informowała w piątek przed południem "Gazeta Wrocławska", okoliczności podpalenia radiowozu są wciąż wyjaśniane. Trwa też szacowanie poniesionych strat.
Jak wynika z informacji dziennika, 38-latek w momencie zatrzymania miał przy sobie łańcuch oraz siekierę. - Mężczyzna wymachiwał łańcuchem w kierunku policjantów, co utrudniało im czynności służbowe. W związku z tym musieli podjąć decyzję o zastosowaniu adekwatnych środków przymusu bezpośredniego. Mężczyzna został obezwładniony i zatrzymany - przekazał gazecie asp. Dutkowiak.