Bankomaty wybuchały w województwach: wielkopolskim, opolskim, zachodniopomorskim i lubuskim. Sprawcy działali zawsze według podobnego schematu. Wybierali głównie małe miejscowości, działali w nocy i używali materiałów wybuchowych. Po ich zdetonowaniu kradli pieniądze ze zniszczonego bankomatu i uciekali
Aresztowany mężczyzna, brał udział - według policji - w sześciu takich napadach.
Jak podaje RMF24, gdy policjanci zapukali do drzwi owego mężczyzny, on rzucił się do ucieczki. W pomieszczeniach, do których miał dostęp, funkcjonariusze znaleźli osiem butli na gaz, a do nich podłączone specjalne przewody, umożliwiające wtłaczania gazu do wnętrza bankomatu. Dzięki temu możliwa była detonacja.
Mężczyzna został zatrzymany, a prokuratura postawiła mu zarzuty, za które grozi do 10 lat więzienia. Obecnie, decyzją Sądu Rejonowego w Poznaniu, sprawca wybuchowych napadów na bankomaty znajduje się w areszcie, gdzie spędzi trzy miesiące.
Jego aresztowanie nie oznacza jednak końca śledztwa. Śledczy wciąż szukają kolejnych sprawców i ustalają wysokość strat poniesionych przez banki, których bankomaty zostały wysadzone i okradzione. Jak podaje RMF24, w wybuchu jednego z bankomatów spaleniu uległo ponad 105 tys. złotych.
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", w Wielkopolsce bankomaty wysadzono m.in. w Poniecu, Dusznikach i Obrzycku. Na Opolszczyźnie do wybuchowej kradzieży doszło w Polskiej Cerekwi, Praszce i Paczkowie - podaje Radio Opole. Z kolei w zeszłym tygodniu województwie lubuskim wysadzono bankomat w Kwilczu koło Międzychodu.
- Siła wybuchu była tak duża, że znacznemu uszkodzeniu uległ budynek, w którym znajdował się bankomat. Dodatkowo eksplozja doprowadziła do pożaru budynku i zaparkowanego w pobliżu samochodu - informował wówczas PAP rzecznik Komendanta Wojewódzkiego Policji w Poznaniu Andrzej Borowiak.