19 września w rozlewisku rzeki Supraśl (woj. podlaskie) przy granicy polsko-białoruskiej utknęło ośmiu migrantów. Było to pięciu mężczyzn oraz trzy kobiety, obywatele Syrii i jeden obywatel Konga - informowała rzeczniczka Straży Granicznej. Służby dowiedziały się o grupie po tym, jak jeden z migrantów zawiadomił je, że utknęli na bagnach, mężczyzna obawiał się o życie swoich współtowarzyszy. Akcja ratunkowa była bardzo skomplikowana i trwała przez kilka godzin. Ostatecznie udało się jednak wyswobodzić wszystkich. Siedem osób trafiło do szpitali.
Przez niemal dwa tygodnie zarówno Straż Graniczna, jak i personel szpitala nie mogły ustalić, kim jest jedna z młodych zatrzymanych kobiet. Była w bardzo ciężkim stanie - do szpitala trafiła w stanie skrajnej hipotermii. Jej temperatura ciała przy przyjęciu wyniosła zaledwie 24,8 stopnia Celsjusza [temperatura poniżej 28 stopni uznawana jest za stan zagrożenia życia - red.] - informował reporter "Faktów" TVN.
Po tym, jak młoda Syryjka trafiła do szpitala, jej serce stanęło. Lekarze przez 1,5 godz. walczyli o jej życie. Szanse były dramatycznie niskie. - Ale udało się - relacjonowała Katarzyna Malinowska-Olczyk, rzeczniczka prasowa Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
Jak opisywał reporter "Faktów" w czasie, kiedy w Polsce nikt nie był w stanie ustalić, kim jest młoda kobieta, w miejscowości Bielefeld w Niemczech, poszukiwania rozpoczął jej mąż. Sepan Omar pokazał swoje wspólne zdjęcie z ukochaną m.in. swojemu polskiemu przełożonemu z firmy, w której pracuje.
- Mówię: "nie, trzeba coś z tym zrobić". Od 13 dni nie ma z nią kontaktu, nie śpi po nocach, ma kontakt z rodziną w Syrii. Rodzina dopytuje, co z nią jest w ogóle, czy on był w Polsce, czy ją widział, czy ma ktoś z nią kontakt - powiedział reporterowi Mirosław Mroczek, przełożony Sepana.
Mężczyźni zaczęli wysyłać zdjęcia kobiet do polskich szpitali. Kasim Chhadh, lekarz z Syrii pracujący w białostockim szpitalu, pokazał je syryjskiej migrantce. Ta natychmiast rozpoznała siebie i zareagowała, przyznając, że to ona, czyli 23-letnia Novin Omar. Sepan przez całą noc jechał z Niemiec do szpitala w Białymstoku. Kiedy zobaczył żonę, ta na jego widok po raz pierwszy się uśmiechnęła. Jeśli młodej kobiecie zostaną postawione zarzuty za nielegalne przekroczenie granicy, może jej grozić do trzech lat pozbawienia wolności.
Tylko w miniony weekend aktywiści z Grupy Granica otrzymali prośby o pomoc od 143 osób. "Najmłodsza osoba, której przekazaliśmy jedzenie, nie ma nawet pół roku. Inna osoba choruje na cukrzycę i nie ma ze sobą leków. Sytuacja przy granicy jest dramatyczna" - piszą.
Stan wyjątkowy został wprowadzony 2 września i obejmuje 183 miejscowości w woj. lubelskim oraz podlaskim. Wiąże się on między innymi z ograniczeniami w przemieszczaniu się i odwiedzaniu tych regionów z zewnątrz, w tym z zakazem obecności mediów na miejscu. W obszarze objętym stanem wyjątkowym niemożliwa jest organizacja imprez masowych, każdy dorosły przebywający w miejscu publicznym musi mieć przy sobie dowód tożsamości.
Podczas posiedzenia Sejmu w czwartek 30 września stan wyjątkowy przy granicy z Białorusią został przedłużony o 60 dni na wniosek prezydenta Andrzeja Dudy. Za głosowało 237 posłów. Przeciw było 179 parlamentarzystów, a 31 wstrzymało się od głosu.