Dyrektor SP ZOZ w Sokółce przekazał, że od 6 sierpnia do 30 września do pomogli oni 58 migrantom. Wśród nich było 19 dzieci. W większości to obywatele m.in. Iraku, Syrii, Afganistanu czy krajów afrykańskich.
- Najczęstszymi przyczynami przyjęcia dzieci były hipotermia i zapalenie płuc, a dorosłych: hipotermia, bóle brzucha, osłabienie, powierzchowne urazy, zakażenie górnych dróg oddechowych, nudności, bóle w klatce piersiowej - mówił dyrektor placówki na antenie TVN24.
Jerzy Kułakowski nie potrafił potwierdzić, czy wśród dzieci, które dotarły do ośrodka, są te, które w poniedziałek koczowały przed budynkiem Straży Granicznej w Michałowie.
W poniedziałek (27 września - przyp red.) przed placówką Straży Granicznej w Michałowie na Podlasiu przebywało ponad 20 migrantów, w tym kobiety oraz ośmioro dzieci. Były to osoby z Iraku, oraz tureccy Kurdowie. Z ustaleń aktywistów wynika, że wszyscy mieli prosić o możliwość ochrony międzynarodowej.
W środę rzeczniczka prasowa Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej Katarzyna Zdanowicz poinformowała w rozmowie z TVN24, że wobec migrantów "zastosowano procedurę zgodnie z rozporządzeniem". Ta decyzja budzi wiele kontrowersji, bo oznacza, że zarówno kobiety jak i dzieci zostały z powrotem wypchnięte na linię graniczną Białorusi. Na czym dokładnie polega procedura "push-back" tłumaczyliśmy tutaj.