W środę opisaliśmy list, którego początkowy fragment opublikował na Twitterze ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. "Biskup Marek Jędraszewski, ówczesny biskup pomocniczy poznański, przynajmniej od 1999 roku, posiadał wiarygodne informacje o nadużyciach wobec kleryków Arcybiskupiego Seminarium Duchownego w Poznaniu ze strony abpa Juliusza Paetza, ówczesnego metropolity poznańskiego" - napisano na pierwszej stronie pisma.
List zaadresowano do abp. Salvatore Pennacchio, nuncjusza apostolskiego w Polsce. Wysłaliśmy do nuncjatury pytania w związku z pismem. List trafić miał także do kard. Luisa Ladarii Ferrera, prefekta Kongregacji Nauki Wiary, a także do abp. Stanisława Gądeckiego, abp. Wojciecha Polaka i ks. Isakowicza-Zaleskiego właśnie.
Łącznie pismo ma pięć stron, a chronologia sprawy abp. Paetza jest rozpisana w sześciu punktach. W dużej mierze bazuje na wywiadzie, którego w 2002 roku udzielił ks. Tomasz Węcławski (dzisiaj Tomasz Polak) "Tygodnikowi Powszechnemu".
W pierwszym punkcie autor listu sięga do 1999 roku i pierwszych sygnałów dotyczących działań abp. Paetza wobec kleryków w Poznaniu. Przywołana zostaje relacja dziekana Wydziału Teologicznego w Poznaniu ks. Tomasza Węcławskiego, zgodnie z którą ówczesny rektor seminarium informował go o zachowaniu abp. Paetza "wobec jednego z kleryków". Chodziło o - jak czytamy w liście - "zmuszanie kogoś, stosując nadużycie władzy, do dokonywania lub poddawania się czynnościom seksualnym". Rektor miał zwrócić się "o radę" do poznańskich biskupów pomocniczych.
W tym punkcie pojawia się też bezpośrednie oskarżenie pod adresem abp. Marka Jędraszewskiego: "Biskupi pomocniczy, wśród nich biskup Marek Jędraszewski, zaniechali jakichkolwiek działań mających na celu wyjaśnienie przekazanych informacji". Abp Marek Jędraszewski, obecnie metropolita krakowski, był biskupem pomocniczym poznańskim w latach 1997-2012.
W piśmie przywoływane są przepisy papieskiego listu apostolskiego "Vos estis lux mundi" (VELM), w którym opisano zasady dotyczące postępowań dot. molestowania nieletnich. Na podstawie tych przepisów są prowadzone postępowania kanoniczne wobec biskupów, których oskarża się o zaniechania lub tuszowanie przestępstw pedofilskich.
W kolejnym punkcie autor opisuje, że po upływie kilku miesięcy ks. Węcławski i rektor seminarium ponownie udali się do jednego z biskupów pomocniczych. Następnie w relacji zostaje wspomniany list, który w 2000 roku grupa księży wysłała do Stolicy Apostolskiej. Kolejne pismo skierowano do sekretarza stanu kard. Angelo Sodano. "W odpowiedzi nuncjusz apostolski Józef Kowalczyk polecił przekazać zeznania pokrzywdzonych. Wobec braku dalszej reakcji świeccy i duchowni archidiecezji poznańskiej, w tym ks. T. Węcławski, skierowali kolejny list do czterech biskupów polskich, delegatów na Synod [...]". List, jak czytamy w wywiadzie dla "Tygodnika Powszechnego", nie był interwencją w sprawie Paetza, a "zwróceniem uwagi na ten rodzaj problemu w Kościele". - W jednym zdaniu informowaliśmy o tym, co nas skłoniło do prośby o zastanowienie się nad sprawą obrony Kościoła lokalnego przed szkodami wyrządzanymi mu przez jego biskupa - mówił ks. Węcławski.
W dalszym akapicie znowu pojawia się nazwisko dzisiejszego metropolity krakowskiego. Czytamy: "W październiku 2001 r. abp. J. Paetz zwołał zebranie z udziałem biskupów pomocniczych i księży dziekanów, podczas którego zwrócił się o wsparcie 'wobec' ataku na jego osobę i Kościół". Arcybiskup opuścił następnie spotkanie. Wtedy biskupi pomocniczy, w tym biskup Marek Jędraszewski, przedstawili dziekanom przygotowany wcześniej tekst oświadczenia, w którym biskupi pomocniczy i dziekani wyrażali swą pełną solidarność z pomówionym".
W czwartek o pismo był pytany przewodniczący episkopatu abp. Stanisław Gądecki. - Nie znam tego dokumentu. Natomiast wiem, że księża biskupi z archidiecezji poznańskiej w czasie afery księdza arcybiskupa Paetza podejmowali rozmowy z Nuncjuszem i przekazywali wszystko to, czego się dowiedzieli. Dlatego oskarżanie księży biskupów pomocniczych, że nie biegali po mediach i nie opowiadali o tym, nie znaczy, że byli bezczynni. O wszystkim powiadomili nuncjusza - mówił.
- Należy podkreślić w tej sprawie, co potwierdza w swojej publikacji abp Józef Kowalczyk, że to właśnie ówczesny biskup pomocniczy - bp Marek Jędraszewski - zgłosił sprawę abp. Juliusza Paetza w nuncjaturze apostolskiej, co dało początek dochodzeniu w tej sprawie - przekazał natomiast ks. Łukasz Michalczewski, dyrektor biura prasowego archidiecezji krakowskiej.
Do sprawy odniosło się także na Twitterze Biuro Delegata KEP ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży. Choć nie bezpośrednio. We wpisie zacytowano artykuł omawiający książkę byłego nuncjusza abp. Józefa Kowalczyka ("Wspomnienia"). "Jak wynika ze wspomnień byłego Nuncjusza Apostolskiego w Polsce abp. Józefa Kowalczyka, sprawę molestowania kleryków przez abpa Juliusza Paetza zgłosił formalnie ówczesny biskup Marek Jędraszewski" - czytamy we fragmencie artykułu lovekrakow.pl.
Zdaniem ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego świadectwo abp. Kowalczyka nie zamyka sprawy. W październiku 2001 r. biskupi pomocniczy archidiecezji poznańskiej wydali oświadczenie, w którym czytamy:
Zdajemy sobie sprawę, że niektórzy mogą ulec tej wielce szkodliwej propagandzie, która godzi w dobro Kościoła Poznańskiego. Dlatego my, biskupi pomocniczy i dziekani - jako najbliżsi współpracownicy Księdza Arcybiskupa Juliusza w wymiarze całej Archidiecezji Poznańskiej - pragniemy wyrazić słowa zaufania, solidarności i głębokiego oddania dla naszego Pasterza, który z całym zaangażowaniem i poświęceniem służy Ludowi Bożemu, czego owoce są dla wszystkich dostrzegalne.
Pod oświadczeniem widnieje podpis m.in. biskupa Marka Jędraszewskiego.
- Czytałem tę książkę (abp. Kowalczyka) i według mnie abp Kowalczyk broni sam siebie. On uważa, że jako nuncjusz dokonał wszystkich prawidłowych czynności, ale są dwa zastrzeżenia. O sprawie abp. Paetza Jan Paweł II dowiedział się nie od nuncjusza, a od pani Wandy Półtawskiej. To ona przemyciła list księży z Poznania i dopiero wtedy Jan Paweł II wysłał komisję do Poznania - mówi Gazeta.pl ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. - Po drugie, biskup Marek Jędraszewski był informowany przez księży z seminarium, że takie rzeczy się dzieją, a w październiku 2001 roku wydał oświadczenie razem z innymi biskupami. Stwierdzono w nim, że to wszystko jest atakiem na arcybiskupa, że to pomówienia. Dlaczego biskup Jędraszewski bronił Paetza, choć posiadał wiarygodne materiały? To jest niespójne z tym, co twierdzi abp. Kowalczyk - zauważa duchowny.
Ks. Isakowicz-Zaleski ocenia, że sprawa abp. Paetza jest "niewygodna dla dużej grupy hierarchów kościelnych". - To nie jest tylko abp Jędraszewski, to nie jest tylko abp. Kowalczyk. Są inni, którzy wiedzieli i tuszowali - podkreśla.
Duchowny komentuje, że "wyjaśnienie przeszłości jest szalenie ważne". - To właśnie zrozumiał Kościół we Francji, który cofa się 70 lat, analizując te przypadki, także sprawy przedawnione. Chodzi nie tylko o to, żeby pokazać, kto krzywdził i tuszował, ale także, żeby pokazać ofiary. Ofiary są w tym wszystkim najważniejsze, bo Paetz nie żyje, ale żyją jego ofiary, które do dziś nie otrzymały zadośćuczynienia - mówi.