Dyrektor NIK Michał Jędrzejczyk wyjaśniał na początku czwartkowej konferencji, dlaczego Izba rozpoczęła kontrolę Funduszu Sprawiedliwości. - W roku 2017 nastąpiła zasadnicza zmiana podstawy prawnej dot. funkcjonowania funduszu. Zmiana spowodowała wprowadzenie nowego celu funduszu, który od 12 sierpnia 2017 roku miał także przeciwdziałać przyczynom przestępczości. To nieprecyzyjne pojęcie od samego początku wzbudzało kontrowersje. Pomimo nieokreśloności miało być podstawą prawną dokonywania wielomilionowych wydatków publicznych przez ministra sprawiedliwości - powiedział.
O szczegółach ustaleń Izby mówił na konferencji koordynator kontroli. - W badanym okresie Fundusz Sprawiedliwości stracił charakter funduszu celowego - mówił. - W związku z brakiem legalnej definicji "przeciwdziałania przestępczości" i przyjętą przez ministra sprawiedliwości praktyką bardzo szerokiego interpretowania tego terminu tak na prawdę z tego funduszu można finansować wszystkie kategorie zdań - podkreślał.
Koordynator NIK stwierdził, że dysponent funduszu wkraczał w kompetencje wielu innych organów państwowych. - Dublował wydatki ponoszone przez ministra spraw wewnętrznych, ministra edukacji, ministra zdrowia, komendanta głównego policji, a także wydatki pochodzące z innych funduszy celowych i innych programów rządowych - mówił. Jak podkreślił, jedynie "34 proc. środków FS zostało przeznaczone na pomoc bezpośrednio świadczoną osobom pokrzywdzonym". - Tylko 4 proc. na pomoc postpenitencjarną. Cała reszta, ponad 60 proc., została przekierowana na inne zadania - mówił koordynator.
Na konferencji przedstawiciele NIK poinformowali, że "łączna wartość efektów finansowych kontroli, czyli środków wydatkowanych niezgodnie z przepisami, niecelowo, niegospodarnie lub nierzetelnie wyniosła ponad 280 milionów złotych".
W trakcie spotkania z mediami na stronie NIK opublikowano wnioski dotyczące kontroli Funduszu Sprawiedliwości. Już na wstępie czytamy, że "przeprowadzona kontrola planowania i realizacji ustawowych zadań Funduszu Sprawiedliwości wykazała, że jego gospodarka finansowa była prowadzona z naruszeniem nadrzędnych zasad finansów publicznych, tj. jawności oraz celowości i oszczędności wydatków".
"Nie odpowiadała również, wynikającym z art. 29 ustawy o finansach publicznych, zasadom funkcjonowania funduszy celowych, które powinny służyć realizacji wyodrębnionych i konkretnie zdefiniowanych zadań państwowych. Działania Ministra Sprawiedliwości (Dysponenta Funduszu) oraz znacznej części beneficjentów umów dotacji skutkowały niegospodarnym i niecelowym wydatkowaniem środków publicznych, a także sprzyjały powstawaniu mechanizmów korupcjogennych" - czytamy w komunikacie.
NIK podkreśla, że "minister nie zapewnił również wszystkim potencjalnym beneficjentom równoprawnego i transparentnego dostępu do środków publicznych". Izba zwraca uwagę, że decyzje o udzieleniu dofinansowania były podejmowane "w sposób uznaniowy i nie były należycie dokumentowane". "Ponadto, pomimo obowiązku prawnego wynikającego z ustawy o finansach publicznych, nie były one podawane do publicznej wiadomości" - informuje NIK.
Dalej zostało napisane wprost, że NIK "oceniła negatywnie działania Dysponenta Funduszu w zakresie zapewnienia właściwych uwarunkowań prawnych i organizacyjnych funkcjonowania Funduszu Sprawiedliwości".
W raporcie stwierdzono, że zbadanie 16 otwartych konkursów wykazało "ich nierzetelne przygotowanie". Jak czytamy, "ocena (...) jakości ofert byłą dokonywana przez członków komisji konkursowych w sposób dowolny i uznaniowy".
"Dyskrecjonalny charakter decyzji Ministra Sprawiedliwości w zakresie rozdysponowywania środków publicznych był jeszcze bardziej widoczny w przypadku jednostek sektora finansów publicznych, którym większości dotacji (blisko 60% wartości przekazanych środków) udzielano w tzw. trybie pozanaborowym" - wskazuje NIK. I dalej: "NIK oceniła negatywnie działania Ministra Sprawiedliwości w zakresie realizacji umów dotacji na powierzanie zadań Funduszu. Przedstawiona ocena wynikała w szczególności z regularnego dotowania przedsięwzięć niemających w praktyce żadnego lub mających jedynie marginalny związek z celami Funduszu Sprawiedliwości".
Jak czytamy, "negatywna ocena NIK dotyczyła przede wszystkim zadań zlecanych przez Dysponenta w ramach wprowadzonego w 2017 r., nowego celu Funduszu, jakim jest przeciwdziałanie przyczynom przestępczości, na realizację których udzielono 25 proc. łącznej wartości dotacji celowych (171 091,7 tys. zł)". "W związku z brakiem zdefiniowania tego terminu w przepisach, a także nierzetelną organizacją konkursów ofert, Dysponent finansował zadania niezwiązane z celami Funduszu oraz niemające bezpośredniego związku z tematyką przeciwdziałania przestępczości" - stwierdza Izba.
W dalszej części komunikatu NIK zwraca uwagę na umowy dotyczące projektów określanych jako naukowo-badawcze. Izba podkreśla, że " przedsięwzięcia te nie odpowiadały standardom przyjętym dla projektów badawczych i służyły przede wszystkim wspieraniu działalności statutowej realizujących je podmiotów". W tym zakresie NIK wymienia Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, Instytut Wymiaru Sprawiedliwości, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, Fundacja Mamy i Taty.
"Polegały one (przedsięwzięcia wspomnianych podmiotów - red.) na wytworzeniu dużej liczby niespójnych tematycznie utworów (stanowiących np. analizę przypadkowych treści internetowych i literatury fantastycznej), w przypadku których Dysponent nie potrafił nawet udokumentować sposobu ich wykorzystania. Z łącznej liczby 16 zbadanych umów, mających w założeniu służyć przeciwdziałaniu przestępczości, NIK oceniła jako niecelowe i niegospodarne 13 umów, w ramach których udzielono dofinansowania na kwotę 63 324 tys. zł" - czytamy.