Amnesty International pokazuje dowody. Afgańczycy z Usnarza byli po polskiej stronie, wypchnięto ich

Grupa Afgańczyków ubiegających się o status uchodźcy, który od prawie dwóch miesięcy koczują w Usnarzy Górnym, przebywali w Polsce i są na to dowody - informuje Amnesty International. Organizacja przeanalizowała nagrania i zdjęcia satelitarne, by ustalić, po której stronie granicy byli azylanci. Według Amnesty International do 18 sierpnia, a więc przez co najmniej tydzień, przebywali oni po polskiej stronie i zostali nielegalnie wypchnięci przez Straż Graniczną.
Zobacz wideo Usnarz Górny. Reportaż Gazeta.pl z granicy polsko-białoruskiej

Od prawie dwóch miesięcy w Usnarzu Górnym przebywa grupa 32 osób z Afganistanu, które wyraziły chęć ubiegania się o status uchodźcy w Polsce. To m.in. 52-letnia pani Gul chora na nerki, 20-letni Mohamed, krawiec z Kabulu, 31-letni Abdul Baset, inżynier-elektryk z Kabulu. 

Polskie władze, jeszcze przed wprowadzeniem stanu wyjątkowego, uniemożliwiały organizacjom pozarządowym pomoc, m.in. dostarczanie jedzenia, grupie azylantów. Argumentowały cały czas, że byłoby to nielegalne, ponieważ znajdują się oni po białoruskiej stronie granicy. Jednak cyfrowe śledztwo, którego wyniki opublikowała w czwartek Amnesty International, ma udowadniać, że do 18 sierpnia obozowisko znajdowało się po polskiej stronie. Po tym - pisze organizacja broniąca praw człowieka - mieli zostać wypchnięci na stronę białoruską.

 

Amnesty International: Azylanci z Usnarza nielegalnie wypchnięci

Według ich własnej relacji, Afgańczycy ubiegający się o status uchodźcy pojawili się w Polsce około 8 sierpnia. W rozmowach z organizacjami pozarządowymi powiedzieli, że dostali się w głąb kraju, gdzie zatrzymała ich policja, później Straż Graniczna i zostali zabrani przez funkcjonariuszy do Usnarza. 

Pierwsza potwierdzona obecność grupy w Usnarzu, wraz z pilnującymi ich funkcjonariuszami, jest z 10 sierpnia, kiedy zdjęcie z dystansu zrobił im mieszkaniec okolicy, twitterowicz Exen. Od 12 sierpnia dostępne są pierwsze zdjęcia ujęte w śledztwie AI i wyraźnie dokumentujące, w którym miejscu znajdują się azylanci.  Dopiero wiele dni później sytuacja pojawia się w mediach, na miejsce pojechały organizacje pozarządowe i posłowie, m.in. Maciej Konieczny z Partii Razem. 

Podjęto próby przekazywania azylantom - którzy od wielu dni koczowali pod gołym niebem - jedzenia czy śpiworów. Część tych rzeczy udało się im przekazać, jednak Straż Graniczna i władze coraz bardziej blokowały to, aż całkowicie uniemożliwiły. 

AI: Polska Straż Graniczna dokonała nielegalnego push-backu

W tym czasie - wynika z analizy nagrań, zdjęć (także wykonanych ze śmigłowca i satelitarnych) - grupa obozowisko zostało przepchnięte przez Straż Graniczną ze strony polskiej na białoruską. 

Wykorzystując m.in. zdjęcia satelitarne i nagrania z miejsca do rekonstrukcji 3D, Amnesty International ustaliła pozycję grupy na granicy oraz potwierdziła, że prawdopodobnie w nocy z 18 na 19 sierpnia zmienili miejsce obozowiska, przesuwając je ze strony polskiej na białoruską. To - wg organizacji - może być dowodem dokonania nielegalnego push-backu, czyli przepchnięcia azylantów na drugą stronę granicy. Taka procedura łamie zarówno prawo międzynarodowe, jak i obowiązujące wtedy polskie przepisy. Nawet rozporządzenie MSWiA, na podstawie którego SG obecnie przeprowadza push-backi (pomijając kwestie możliwej niezgodności tego rozporządzenia z konstytucją i Konwencją Genewską) podpisano dopiero 20 sierpnia.

- Polska od tygodni, w okrutny sposób i w strasznych warunkach, przetrzymuje tę grupę ludzi na swojej granicy. Z naszej analizy wynika niezbicie, że 18 sierpnia ich obozowisko przesunęło się z dnia na dzień z Polski na Białoruś, co sugeruje, że byli ofiarami bezprawnego push-backu - powiedziała Eve Geddie, z Amnesty International. Powiedziała, że działania Polski są "rażącym nadużyciem prawa unijnego i międzynarodowego".

 

20 sierpnia 32 Afgańczyków, którzy utknęli na granicy, złożyło wnioski o udzielenie ochrony międzynarodowej w Polsce. Wnioski nie zostały przyjęte przez Straż Graniczną zgodnie z procedurą azylową. Za pośrednictwem prawników azylanci złożyli skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Jest wciąż rozpatrywana, ale ETPC już 25 sierpnia zdecydował o środkach tymczasowych i nakazał Polsce udzielić grupie pomocy, w tym zapewnienia "niezbędnej żywności, wody, odzieży, opieki medycznej i, jeśli to możliwe, tymczasowego schronienia". Polska do dziś nie zastosowała się do tego postanowienia. Od wprowadzenia stanu wyjątkowego ani aktywiści, ani media nie mogą przebywać w Usnarzu i mieć bezpośredniego kontaktu z Afgańczykami. 

W tym tygodniu ETPC przedłużył tamte środki tymczasowe, a ponadto zobowiązał polski rząd do zapewnienia dostępu i bezpośredniego kontaktu uchodźców z reprezentującymi ich prawników. Służby nie zezwoliły im na wjazd do strefy stanu wyjątkowego i kontakt w uchodźcami.

Grupa jest w Usnarzu już od prawie dwóch miesięcy. Aktywiści mają z nimi kontakt telefoniczny.

Więcej o: