Proces trzech mieszkańców Warszawy: Michała Wojcieszczuka, Rafała Suszka i Konrada Korzeniowskiego (mężczyźni zgodzili się na podanie danych osobowych) rozpoczął się w marcu tego roku przed Sądem Rejonowym w Gdańsku. Sprawa dotyczyła obalenia przez nich pomnika ks. Henryka Jankowskiego, oskarżanego o pedofilię. Zdarzenie miało miejsce w nocy z 20 na 21 lutego 2019 roku w pobliżu kościoła św. Brygidy w Gdańsku, zostało nagrane, a nagranie opublikowane w internecie.
Prokurator Mariusz Skwierawski domagał się wymierzenia oskarżonym kar po roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na okres dwóch lat. Mężczyźni mieli również zapłacić po 7 tys. złotych grzywny i pokryć spowodowane przez siebie szkody finansowe.
"Sąd uznał oskarżonych za winnych uszkodzenia pomnika, kwalifikując to jako wypadek mniejszej wagi, bez znacznej szkodliwości społecznej i odstąpił od wymierzenia kary". "Oskarżeni muszą solidarnie pokryć straty związane z uszkodzeniem pomnika - około 7 tysięcy złotych. Pieniądze mają trafić do pokrzywdzonych - członków społecznego komitetu budowy pomnika Henryka Jankowskiego" - podawał na Twitterze sentencję wyroku reporter RMF FM z Trójmiasta Kuba Kaługa. Jak informowała trójmiejska redakcja "Gazety Wyborczej", mężczyźni są zobowiązani również do częściowego pokrycia kosztów procesu.
"Sąd tłumaczył w uzasadnieniu, że oskarżeni nie znieważyli pomnika i nie działali w takiej intencji, a pomnik wykorzystali jako symbol, wzmocnienie przekazu dot. bezczynności ws. pedofilii w Kościele" - dodał dziennikarz RMF FM.
- Oskarżeni mieli świadomość możliwości uszkodzenia pomnika, a wręcz obawiali się tego. Z tego też powodu ułożyli na ziemi opony samochodowe - uzasadniała wyrok sędzia Małgorzata Uszacka. Podkreślała jednak, że nie podjęli oni działań przewidzianych prawem, by usunąć pomnik z przestrzeni publicznej.
- W praworządnym państwie brak jest przyzwolenia prawnego na podejmowanie samowolnych działań tego rodzaju i nieprzestrzeganie porządku prawnego - dodała.
Sąd nie zgodził się jednak z kwalifikacją prawną, która została przyjęta przez prokuraturę. Odrzucił też część zarzutów, w których była mowa o "chuligańskim charakterze czynu".
- Prokuratura przyjęła inną ocenę prawnokarną zdarzeń, które miały miejsce, i dlatego sprawa, po uzyskaniu uzasadnienia wyroku, będzie dokładnie analizowana, a prokurator podejmie decyzję, czy zostanie wywiedziony środek odwoławczy - powiedział "Wyborczej" prokurator Mariusz Skwierawski z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Śródmieście.
Do obalenia pomnika doszło w nocy z 20 na 21 lutego 2019 roku. Grupa trzech aktywistów z Warszawy: Michał Wojcieszczuk, Rafał Suszek i Konrad Korzeniowski przyczepili do pomnika linę i przewrócili go na ułożone wcześniej opony samochodowe. Postać kapłana nie została zniszczona, ale mocowanie już tak.
Na figurze duchownego mężczyźni ułożyli strój ministranta i dziecięcą bieliznę, co stanowiło symbol nieletnich, których zmarły w 2010 r. wieloletni proboszcz parafii św. Brygidy miał molestować. Nagranie ze zdarzenia zostało udostępnione w mediach społecznościowych przez dziennikarza Tomasza Sekielskiego. Szkody materialne wyrządzone przez oskarżonych oszacowano na ok. 30 tys. zł.