Sprawę dokładnie opisała w swoim reportażu "Wyborcza". Do zbrodni miało dojść w 2002 roku w zachodniopomorskiej wsi Łasko. W 2017 roku policja otrzymała tajemniczego maila z opisem zdarzenia. Wiadomość była podpisana nazwiskiem niedawno zmarłego mężczyzny. Funkcjonariusze potraktowali sprawę jednak poważnie i ustalili, kto może wiedzieć na ten temat coś więcej.
Czterech mężczyzn zostało oskarżonych o porwanie, dręczenie i zamordowanie ofiary. Ciało mieli następnie poćwiartować i częściowo zjeść, po wcześniejszym upieczeniu na ognisku. Mięsem z pośladków i ud mieli obdarować znajomych, którzy myśleli, że mają do czynienia z dziczyzną, resztę natomiast mieli wrzucić do jeziora.
Braniem udziału w zbrodni miał chwalić się piąty, zmarły mężczyzna, którego nazwiskiem podpisano wiadomość wysłaną policji. Pozostali czterej mężczyźni zaprzeczają natomiast, że do zbrodni doszło, choć jeden z nich w przeszłości przyznał się do winy. Twierdzi jednak, że zeznania wymogła na nim policja.
W poniedziałek polsatnews.pl poinformował, że główny oskarżony w sprawie, zdaniem śledczych inicjator zbrodni - Robert M. - usłyszał wyrok - 25 lat więzienia.
Dla Janusza Sz. i Sylwestra B., którzy mieli brać udział w porwaniu, a później widzieć zabójstwo i jeść ciało ofiary, prokurator domagał się 25 lat więzienia i ośmiu lat pozbawienia praw publicznych. Jednak sąd uznał, że nie brali oni udziału w samym zabójstwie, a sprawa zbezczeszczenia zwłok uległa przedawnieniu. Nie została wymierzona im kara.