"Piszemy ten list otwarty jako osoby znające ojca Macieja Ziębę z czasów wspólnej walki o wolność słowa i prawa człowieka w latach 70. i 80. XX wieku. Czynimy to, żeby przeciwstawić się jednostronnemu i negatywnemu wizerunkowi Maćka tworzonemu niekiedy w środkach społecznego przekazu w związku z ujawnieniem szczegółów przestępczej działalności ojca Pawła M., także w okresie, kiedy Maciek był prowincjałem zakonu dominikańskiego" - napisali w liście otwartym przyjaciele i znajomi dominikanina ojca Macieja Zięby.
Podpisani pod listem znajomi dominikanina podkreślają, że nie zamierzają kwestionować ustaleń komisji Tomasza Terlikowskiego. Apelują jednak o to, by pamiętać, że sam ojciec Zięba "nie ma już możliwości przedstawienia swojej wersji wydarzeń: czym kierował się podejmując decyzje i jak zapamiętał rozmowy relacjonowane przez oskarżające go osoby". Przypominamy, że duchowny zmarł 31 grudnia 2020 roku we Wrocławiu.
"Zło powinno zostać ujawnione, jest też oczywiste, że potrzebna jest analiza osobistej odpowiedzialności Maćka za pobłażanie wobec sprawcy i obojętność na cierpienie jego ofiar" - piszą dalej. Przyjaciele podkreślają, że oni pamiętają duchownego z czasów, kiedy jego zasługi były "dobrze udokumentowane". Piszą o powołaniu Klubu Inteligencji Katolickiej, organizowaniu Tygodni Kultury Chrześcijańskiej czy organizowaniu wydawnictw związkowych w pierwszym okresie działania NSZZ "Solidarność".
"Pamiętamy o wielu ludziach, którym Maciek na wiele sposobów pomógł. Nie chodzi o to, żeby rozważać, czy jego zasługi zmniejszają - i w jakim stopniu - ciężar win. Nie zgadzamy się tylko nad przeprowadzaniem oskarżycielskiego sądu nad całym jego życiem. Maciek, jak każda osoba, zasługuje na to, by odnieść do niego słowa: 'Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni'. Pamiętamy Maćka Ziębę jako przyjaciela wielu z nas i autorytet, jako człowieka prawego, mądrego i po ludzku dobrego. Dlatego zmagamy się - każdy na swój sposób - z tym wszystkim, czego się dzisiaj o nim dowiadujemy. (...) Apelujemy, żeby oceniając postać ojca Macieja Zięby, widzieć ją w pełnej palecie barw, nie zapominając o jego ogromnych zasługach i zaletach" - dodają na zakończenie listu, pod którym podpisali się m.in. Rafał Dutkiewicz, Jarosław Broda, Paweł Kasprzak czy Adam Lipiński.
Apel ma związek z raportem Tomasza Terlikowskiego, dotyczącym sprawy Pawła M., który miał się dopuszczać przemocy fizycznej i seksualnej wobec członków duszpasterstwa akademickiego. Według Komisji Eksperckiej, która badała "aferę dominikańską", zakonnik przez wiele lat miał być kryty przez swojego przełożonego - ojca Ziębę. "Maciej Zięba zrobił bardzo dużo, żeby zatroszczyć się o swojego zakonnika. Jednak nie zrobił zupełnie nic, żeby zatroszczyć się o ofiary" - napisano w oficjalnym komunikacie.
Zgodnie z ustaleniami komisji, sygnały dotyczące gwałtów dokonywanych przez Pawła M. miały docierać do ojca Macieja Zięby już na początku 1998 roku. Zięba usunął podległego mu księdza dopiero dwa lata później. Paweł M. został usunięty z posługi jedynie na rok.
Komisja prowadzona przez Terlikowskiego dotarła do świadków, którzy opowiadali o wielogodzinnych modlitwach, okrutnych gwałtach i seansach bicia skórzanymi pasami. "M. zaczął też proponować 'modlitwę ciałem', 'oczyszczenie seksualnych zranień' i 'wyzwalanie z nieczystości'. Przez pieszczoty, penetrację czy odtwarzanie różnych pozycji seksualnych kobiety miały oddawać poszczególne części ciała Panu Bogu. M. przekonywał je, że to służy oczyszczeniu klasztoru" - napisano w raporcie.
- Powiedział, że tak musi być, że jest Bożym wysłannikiem, i że wie, że to może przerażać i boleć, ale Bóg chce tego ode mnie, i on musi to robić, a jeśli ja się nie zgodzę, nie będę wykonywać jego poleceń, sprzeciwię się woli Bożej i moja koleżanka zginie, a my nie wrócimy. A jeśli się wyda, to dzieło Boże się rozpadnie. Za każdym razem robił mi to siłą. Podczas modlitwy w kaplicy św. Józefa ciągnął mnie za włosy, wykręcał ręce i zgwałcił na ołtarzu - opisała jedna z ofiar Pawła M.