"W Miasteczku Śląskim na Osiedlu zlikwidowaliśmy pięć przejść dla pieszych w odpowiedzi na bzdurne przepisy, dające pieszym pierwszeństwo przed pojazdami" - napisał burmistrz Michał Skrzydło na Facebooku we wtorek 21 września. "Jednocześnie zwiększyliśmy liczbę miejsc parkingowych" - dodał włodarz Miasteczka Śląskiego.
Pod wpisem burmistrza rozgorzała dyskusja. "'Bzdurne' przepisy wpłynęły na zmniejszenie liczby ofiar śmiertelnych wypadków na przejściach dla pieszych o 30 proc., liczby samych wypadków i poszkodowanych o 20 proc. Więcej faktów, mniej bzdurnych opinii" - skrytykował decyzję jeden z internautów, powołując się na statystyki Komendy Głównej Policji. "To fejk, czy Pan faktycznie ryzykuje ludzkim życiem dla pustego poklasku?" - zastanawiała się inna internautka. "Przykre, ale rzeczywiste: burmistrz sporego miasta nie tylko jest ignorantem, ale jeszcze chwali się publicznie swoją ignorancją. Oby wyborcy należycie 'podziękowali' przy kolejnych wyborach" - oceniła kolejna osoba.
Wśród komentujących znaleźli się też tacy, którzy wyrażali uznanie dla usunięcia pasów. "Nareszcie porządek na osiedlu", "Jestem mile zaskoczony, że mamy takich burmistrzów. Jestem Pana fanem" - pisali. Działanie burmistrza pochwalił też poseł Artur Dziambor. "Szanowny Panie Michale Skrzydło, proszę przyjąć moje najszczersze wyrazy uznania. W czasie, w którym Antysamochodzizm staje się nową religią włodarzy wielu polskich miast, pokazał pan, że nie wszyscy stracili zdrowy rozsądek. W mojej ukochanej Gdyni kierunek jest niestety odwrotny" - napisał polityk Konfederacji.
- To nie było moje "widzimisię", że obudziłem się i pomyślałem "zlikwiduję pasy". Długo to przemyśliwałem - powiedział Michał Skrzydło w rozmowie z TVN 24. Burmistrz przyznał, że nie skonsultował tej sprawy z mieszkańcami, bo jak stwierdził, "gdzie Polaków dwóch, tam trzy zdania". Dodał, że docierały do niego głosy w kwestii likwidacji przejść, z czego trzy były negatywne, jednak większa ich część była przychylna. Skrzydło zaznaczył, że pomysł usunięcia przejść dla pieszych omawiał z policją. - To rzadki tok postępowania, przejść raczej robi się więcej, niż je likwiduje. Ale policja, po wysłuchaniu moich argumentów zgodziła się ze mną. Tam są osiedlowe wąskie uliczki, mały ruch samochodów, te przejścia były donikąd - powiedział włodarz Miasteczka Śląskiego.
Informacje te potwierdził Damian Ciecierski, rzecznik policji w Tarnowskich Górach. Przekazał stacji TVN 24, że "policjanci nie zgodzili się na likwidację wszystkich" przejść. - Zarekomendowali, aby zostały przejścia w obrębie placówek oświatowych, przedszkoli, szkół, placówek medycznych, w obrębie miejsc uczęszczanych przez dzieci i młodzież - przekazał.