Celem turystów, którzy zgubili się w Tatrach, było dostać się do Zakopanego z Doliny Pięciu Stawów. Do wyznaczenia trasy użyli nawigacji w telefonach komórkowych, która pokazywała "najkrótszą drogę" przez Kozi Wierch, Żleb Kulczyńskiego i Granaty na Halę Gąsienicową. W efekcie utknęli nocą na Orlej Perci, która uważana jest przez wielu za najtrudniejszy szlak turystyczny w polskich Tatrach. W wielu miejscach na trasie znajdują się sztuczne ułatwienia, takie jak łańcuchy, klamry, czy drabiny, z których jednak trzeba umieć bezpiecznie korzystać. "Ze względu na swój wysokogórski charakter (szlak ten - red.) polecany jest doświadczonym turystom, obytym ze skalnym, eksponowanym terenem" - napisano na stronie zakopane.pl.
Warunki nie sprzyjały czwórce turystów - padał deszcz, a mgła ograniczała widoczność. Jak podkreśla TOPR, podróżni nie byli na to przygotowani. Czekali na ratowników przemoczeni i zziębnięci. TOPR-owcy dotarli do nich po godzinie drugiej w nocy.
Obecnych na miejscu dziewięciu ratowników poprosiło o dodatkowe wsparcie - przybyło tam kolejnych dwóch TOPR-owców wyposażonych w pakiety grzewcze i ubrania dla zmarzniętych turystów. Rozpoczęto sprowadzanie zagubionych "taterników" na Halę Gąsienicową. Dotarto tam o godzinie 8:40.
"W całonocnej wyprawie ratunkowej prowadzonej w trudnych warunkach przy intensywnym opadzie deszczu i deszczu ze śniegiem, mgle ograniczającej widoczność, bezpośrednio zaangażowanych było 11-tu ratowników" - czytamy w kronice Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Przypominamy, jakie są zalecenia dla turystów opublikowane przez Tatrzański Park Narodowy: