W uchwale z 2018 r. Krajowa Rada Sądownictwa przedstawiła prezydentowi 20 kandydatów na sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Wśród nich byli: obecna prezes tej Izby Joanna Lemańska i rzecznik Sądu Najwyższego Aleksander Stępkowski.
Uchylenie tej uchwały przez Naczelny Sąd Administracyjny oznacza, że wybrani wówczas sędziowie nie powinni zasiadać w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, a co za tym idzie, ich decyzje o ważności wyborów, które odbyły się po 2018 roku, budzą zastrzeżenia.
- Oznacza to poważne wątpliwości co do ważności powołań sędziów do Sądu Najwyższego, biorąc pod uwagę, że nie istnieje uchwała będąca źródłem ich powołania, a konstytucja przewiduje, że sędziowie są powoływani przez prezydenta na wniosek KRS, którego w tym przypadku nie ma, a w istocie w mojej ocenie nigdy nie było - mówił cytowany przez Onet.pl na podstawie doniesień PAP mec. Michał Jabłoński, pełnomocnik jednego z kandydatów na sędziego SN, który zdecydował się złożyć odwołanie od uchwały KRS.
- Jeśli te osoby będą orzekały dalej, to istnieje ryzyko, że wydane przez nie orzeczenia będą dotknięte poważnymi wadami albo będą nieistniejące - zaznaczył.
Decyzję NSA podjęto podczas niejawnego posiedzenia. Sędziowie zasiadający w Izbie kwestionują natomiast sposób postępowania NSA, między innymi brak możliwości wysłuchania wszystkich stron.
Naczelny Sąd Administracyjny nie opublikował jeszcze uzasadnień wyroków. Ma na to 30 dni.
Przed kilkoma miesiącami NSA uchylił też inne uchwały KRS ws. powołań sędziów do Izby Cywilnej i Izby Karnej. Ostatecznie sąd stwierdził, że nominacje sędziowskie pozostają ważne.