- Pan minister sobie z nas zakpił - ocenił nowe rozwiązania cytowany przez TVN24 wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Krzysztof Baszczyński. Minister Przemysław Czarnek wypowiedział się w innym tonie - przekazał, że są jeszcze rozbieżności, ale jest "duża chęć do dalszej dyskusji".
- Jesteśmy po dobrym spotkaniu, ciężkim, trudnych rozmowach, ale bardzo merytorycznych z wyznaczeniem kolejnych działań bardzo szybkich w celu dochodzenia do konsensusu i wspólnych ustaleń - mówił po spotkaniu minister edukacji Przemysław Czarnek. Wśród nowych propozycji dla nauczycieli ma się znaleźć więcej czasu nauczyciela dla ucznia, mniej biurokracji, a także kilkudziesięcioprocentowe podwyżki.
Wynagrodzenia dla nauczyciela wchodzącego do zawodu ma się zwiększyć o ponad 1400 zł brutto, dla nauczyciela mianowanego o 1350 zł, a o ponad 1200 zł dla nauczyciela dyplomowanego. W ciągu najbliższych dni do wszystkich placówek oświatowych trafią dokładne wyliczenia i nowe regulacje. Przemysław Czarnek zapowiedział, że proponowane przez resort rozwiązania wejdą w życie najpóźniej do 1 września 2022 roku, a więc do początku kolejnego roku szkolnego.
- Chcemy doprowadzić do tego, żeby nauczyciel był dostępny w szkole w większym wymiarze niż dotąd tak, aby poza godzinami tablicowymi, kiedy prowadzi zajęcia z uczniami, miał także czas na indywidualny kontakt z uczniem, kontakt z rodzicem. Proponujemy w tej chwili osiem godzin tygodniowo dla nauczyciela tablicowego, by wykazał te zajęcia, które realizuje i żeby odbywało się to w cywilizowanych godzinach - powiedział cytowany przez portalsamorzadowy.pl wiceminister edukacji Dariusz Piontkowski.
- Przychodziliśmy na te rozmowy z przekonaniem, że system wynagradzania, który zostanie zaproponowany, bo ostatnio o tym pan minister mówił, będzie związany nie z minimalnym wynagrodzeniem, tylko ze średnim w gospodarce. Nic takiego się nie stało. Właściwie zostajemy w tym samym systemie, który będą określali politycy - powiedział w rozmowie z TVN24 wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Krzysztof Baszczyński i dodał, że według propozycji pensum dydaktyczne zostanie zwiększone o cztery godziny plus osiem godzin ewidencjonowanych.
Przewodniczący Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" Ryszard Prosa stwierdził, że "nie ma zgody na te propozycje". Wyjaśnił, że płaca policzona jest w taki sposób, aby wartość godziny pracy nauczyciela nie wzrosła praktycznie o nic. - Więc nauczyciele sami sobie mają zapracować na własną podwyżkę dodatkowym czasem pracy - skwitował.
W social mediach ZNP pojawił się szereg wpisów dotyczących propozycji MEiN. W jednym z nich nauczyciele wyliczają: najnowsze propozycje resortu edukacji to wzrost płac o ok. 24 proc. przy jednoczesnym wzroście pensum o 22 proc. Zaznaczają jednocześnie, że inflacja wynosi 5,5 proc i pytają: "gdzie ta podwyżka?!".