"Bili ich bronią, każąc iść w stronę Polski". Dramat uchodźców na wschodniej granicy

Krążyli między Polską a Białoruską granicą prawie trzy tygodnie. Uchodźcy z Kamerunu, Nigerii, Czadu, Gwinei i Sri Lanki zostali znalezieni przez obrońców praw człowiekiem niedaleko Sokółki na Podlasiu. - Byli przepychani z jednej strony na drugą - powiedziała w rozmowie z Gazeta.pl, Marta Górczyńska, prawniczka z "Grupy granica".
Znaleźliśmy grupę osób z Kamerunu, Nigerii, Czadu, Gwinei i Sri Lanki, która od wielu tygodni błąkała się między Polską a Białorusią

- informuje Marta Górczyńska, prawniczka z "Grupy granica". Jak dodała "byli oni przepychani z jednej strony na drugą".  Prawnicza podkreśla, że po wielu dniach błąkania się po lesie byli oni w bardzo ciężkim stanie:  przemarznięci i wycieńczeni. Trzy osoby zostały przewiezione do szpitala, a osiem trafiło do placówki straży granicznej. Obrońcy praw człowieka podkreślają, że na ciałach migrantów widać było ślady pobicia. 

Białoruscy pogranicznicy używali wobec nich siły. Grozili im, oraz bili bronią i rękami, każąc iść w stronę Polski

- informuję Górczyńska. Zniszczono im też karty SIM. 

Grupa Granica to kilkanaście organizacji, które połączyły siły, by monitorować sytuację na granicy polsko-białoruskiej. Działania monitoringowe przy granicy prowadzi grupa ok. 10 osób.

Zobacz wideo Czy dziennikarze dostaną zgodę na relacjonowanie wydarzeń przy granicy?

Kryzys na polsko-białoruskiej granicy 

W związku z kryzysem na granicy polsko-białoruskiej, do Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku trafia coraz więcej dzieci zatrzymywanych podczas prób nielegalnego przekraczania granicy. Tylko w ciągu ostatniego tygodnia pogranicznicy przywieźli do szpitala ośmioro dzieci, między innymi z Konga i Kamerunu. - To nastolatki, które się odłączyły od grupy i roczne, dwuletnie maluchy z matkami - mówi dyrektor szpitala profesor Anna Wasilewska.

Dzieci trafiają do szpitala w stanie średnim, najczęściej z powodu znacznego wyziębienia, zmęczenia, także mięśni, spowodowanego długą wędrówką. Są najczęściej głodne, odwodnione, niedożywione. Część z nich jest chora, ma biegunkę infekcyjną, zapalenie oskrzeli lub płuc.

Dyrektor Anna Wasilewska dodaje, że małe dzieci przebywają na oddziałach wraz z rodzicami, a wszystkich stale pilnują funkcjonariusze Straży Granicznej. Zgodnie z procedurami, po wyleczeniu dzieci ponownie przejmuje Straż Graniczna. Jak informuje Straż Graniczna, w ciągu trzech tygodni września na polsko-białoruskiej granicy odnotowano około 4 300 prób nielegalnego przekroczenia granicy. 140 osób zatrzymano.

Więcej o: