W poniedziałek 20 września premier Mateusz Morawiecki i minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński wzięli udział w odprawie z dowództwem Straży Granicznej w Komendzie Głównej SG w Warszawie. Po spotkaniu odbyła się również konferencja prasowa.
- Przeprowadziliśmy bardzo dokładną analizę sytuacji na granicy z Białorusią - zaczął konferencję prasową Mateusz Morawiecki. Premier powiedział, że uchodźcy, którzy przekroczyli granicę z Polską, doznały hipotermii, z czego trzy niestety zmarły. - Staramy się im wszystkim pomagać i ratować życie tam, gdzie jest to możliwe. Można powiedzieć, że uratowaliśmy życie ośmiu osobom uwięzionym w rozlewiskach rzeki Supraśl - mówił polityk.
- Nie wiemy, kim byli ci ludzie zmarli na terenie Polski, ale zrobimy wszystko, by nie były to osoby anonimowe. Chcemy, by każdy w sposób godny został potraktowany. Osoby, które udało się uratować, są w szpitalach w Augustowie czy Suwałkach i innych miejscach. Dysponujemy nagraniami z kamer, dronów, w wyniku których jesteśmy absolutnie pewni, że osoby z terytorium Białorusi są przewożone do placówek przygranicznych z Białorusią, a następnie są przewożone i instruowane przez białoruskich strażników na granicę z Polską - dodał Mateusz Morawiecki.
- Mamy do czynienia z sytuacjami, które w sposób absolutnie oczywisty oznaczają zorganizowaną akcję Łukaszenki, która ma w sposób masowy doprowadzić do destabilizacji sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. W samym tylko wrześniu zidentyfikowaliśmy prawie cztery tys. prób przekroczenia granicy, a ten miesiąc jeszcze się nie skończył. Mamy więc do czynienia z akcją dobrze wyreżyserowaną w Mińsku i Moskwie - kontynuował premier.
- Po stronie białoruskiej i rosyjskiej, bo nikt chyba nie wierzy, że jest to samodzielna akcja Łukaszenki, wiemy, że to akcja sterowana z Moskwy, jest determinacja duża. To dziesiątki tysięcy osób ściągniętych do Białorusi - mówił polityk. Mateusz Morawiecki dodał, że na tym etapie może stwierdzić, że jest to "szturm na polską granicę". Z tego powodu rząd przekazał dodatkowy sprzęt i dodatkowe środki na ochronę granicy z Białorusią. - Mamy dowody, że jest to zorganizowana i systematyczna akcja funkcjonariuszy białoruskiej i nie możemy być przedmiotem takiego szantażu - podsumował. Mateusz Morawiecki wyraził też wdzięczność strażnikom za ochronę granicy.
- Zwiększamy siły. W najbliższych dniach około 500 żołnierzy będzie oddelegowanych, by uszczelnić granice. Oddział podlaski Straży Granicznej otrzyma osiem supernowoczesnych pojazdów już pojutrze - dodał szef MSWiA Mariusz Kamiński.
- Chcę państwu podać kilka informacji od dwóch osób, które podróżowały z obywatelem Iraku, który zmarł na naszym terenie i przekazały te informacje prokuratorom i Straży Granicznej. Ci ludzie trafili w połowie września do Mińska, po kilku dniach w hotelu za 2,5 tys. dolarów od osoby mieli zostali przerzuceni do Niemiec. Dotarli jednak tylko do granicy z Polską, gdzie się zagubili, a następnie próbowali wrócić do Mińska. Wtedy niemal siłą zostali doprowadzeni przez graniczników do granicy z Polską. Patrol polskich funkcjonariuszy powiedział im, że przejście przez granicę będzie nielegalne. Wówczas zostali dołączeni do innej grupy uchodźców na Białorusi i wywiezieni przez białoruską SG na granicę z Litwą. Tam oddzielili się od grupy i sami zaczęli iść w kierunku Polski - mówił dalej szef MSWiA.
Mariusz Kamiński dodał, że zmarły przed śmiercią zachowywał się na tyle niepokojąco, że jego towarzysze wykonali telefon do jego rodziny w Iraku. Mieli rzekomo podejrzewać, że może być pod wpływem narkotyków. - Są pewne okoliczności, które będą bardzo poważnie analizowane, które powodują, że sekcja zwłok będzie bardzo drobiazgowa, również pod względem toksykologicznym - wyjaśnił polityk.
Co do uchodźców Kamiński mówił też, że stworzono im iluzję trafienia do Unii Europejskiej. - Być może będziemy mieli do czynienia z długim kryzysem, w sposób cyniczny wygenerowany przez władze Białorusi - mówił szef MSWiA.
W niedzielę w województwie podlaskim Straż Graniczna natrafiła na ciała trzech uchodźców. Wiele migrantów trafiło też do szpitali. Z danych SG wynika, że od 2 września (kiedy wprowadzono stan wyjątkowy) odnotowano ponad 3,8 tys. prób przekroczenia granicy polsko-białoruskiej.
Z powodu stanu wyjątkowego na tym terenie, dziennikarze nie są dopuszczani do granicy z Białorusią i nie mają możliwości, by zweryfikować informacje podawane przez służby.