Jak podaje "Gazeta Krakowska", do bójki między dwiema grupami mężczyzn doszło w nocy z sobotę na niedzielę 12 sierpnia około godziny 2 w nocy. Policja, po otrzymaniu zgłoszenia, udała się na miejsce, gdzie znaleziono nieprzytomnego 25-latka, leżącego na chodniku. Mężczyzna nie oddychał, dlatego też funkcjonariusze podjęli reanimację.
Następnie resuscytację przejęli wezwani na miejsce ratownicy medyczni. Stan mężczyzny od samego początku oceniany był jako bardzo poważny, nawet zagrażający życiu.
25-latek został przewieziony do szpitala w Zakopanem, gdzie od razu trafił na oddział intensywnej terapii. Lekarze zdiagnozowali u niego poważny uraz głowy. Konieczne było też podpięcie pobitego mężczyzny do aparatury podtrzymującej życie. Mimo starań lekarzy, 25-latek zmarł we wtorek 14 sierpnia około godziny 9:50.
Dziennikarze krakowskiej gazety dodają, że mężczyzna osierocił trzyletnią córkę oraz zostawił żonę w ciąży. Jego szwagier przekazał, że zmarły przebywał w Zakopanem na wieczorze kawalerskim. W trakcie bójki miał upaść na chodnik i uderzyć głową w krawężnik, w wyniku czego stracił przytomność.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura w Zakopanem. W poniedziałek przekazano, że w zdarzeniu brały udział dwie grupy - w jednej z nich (w której znajdował się poszkodowany), było 12 osób - ale nie wszyscy z nich brali udział w bójce. Druga grupa natomiast liczyła kilka osób.
Prokuratura potwierdziła "GK", że śledczy zatrzymali już kilku mężczyzn z grupy, w której przebywał pokrzywdzony. Osoby te zostały już przesłuchane, jednak nie ma podstaw do postawienia im zarzutów. Po informacji o pobiciu 25-latka, na portalu zrzutka.pl została uruchomiona zbiórka pieniędzy dla wdowy i dzieci.
- Ogarnął nas smutek i ból. Mateusz stracił w listopadzie matkę, zmarła na koronawirusa, teraz kolejna wielka tragedia - mówi "Tygodnikowi Podhalańskiemu" jeden z mieszkańców Lipnicy Górnej w powiecie bocheńskim, w którym mieszka rodzina zmarłego.