Tatry. Na krzyżu na Giewoncie pojawił się ogromny baner. "Byłem przybyszem, a nie przyjęliście mnie"

W czwartek na Giewoncie rozpięto potężnych rozmiarów baner z napisem: "Byłem przybyszem, a nie przyjęliście mnie". Hasło, cytat z ewangelii wg św. Mateusza, odnosi się do solidarności z uchodźcami na polsko-białoruskiej granicy. Pracownicy TPN pracują nad usunięciem banera.

Na ramionach krzyża na Giewoncie widać potężnych rozmiarów baner, który widoczny jest nawet z Zakopanego. Na płachcie widnieje napis: "Byłem przybyszem, a nie przyjęliście mnie". Jest to gest solidarności z uchodźcami, którzy przebywają przy polsko-białoruskiej granicy.

Cytat jest fragmentem z ewangelii wg św. Mateusza, opowiadający o Chrystusie, który oddzieli od siebie dobrych i złych ludzi:

Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: "Idźcie precz ode mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom! Bo byłem głodny, a nie daliście mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście mi pić; byłem przybyszem, a nie przyjęliście mnie; byłem nagi, a nie przyodzialiście mnie; byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście mnie". Wówczas zapytają i ci: "Panie, kiedy widzieliśmy cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy tobie?". Wtedy odpowie im: "Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i mnie nie uczynili". I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego.

- My tych treści nie komentujemy. W naszej ocenie ani krzyż, ani żadne inne miejsce w Tatrach nie powinno służyć do manifestacji jakichkolwiek poglądów - mówi "Gazecie Krakowskiej" Paulina Kołodziejska z TPN. Jak zaznacza, krzyż jest zabytkiem, ale także obiektem sakralnym.

W tym roku Tatry przeżywają prawdziwe oblężenie Jak zachowują się turyści w Tatrach? "Brak słów na to, co się działo"

Pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego są już na miejscu, by baner usunąć. Wcześniej na krzyżu wieszano m.in. tęczową flagę, a nawet baner wyborczy Andrzeja Dudy. W tych przypadkach prokuratura umarzała postępowania. 

Zobacz wideo Komorowski: Chrońmy granice, a jednocześnie rozwiązujmy problem natury humanitarne

Fundacja Ocalenie opuściła Usnarz Górny. Działacze opublikowali ostatni raport ws. stanu migrantów

Od miesiąca przy granicy polsko-białoruskiej przetrzymywana jest grupa migrantów z Afganistanu. Od polskiej strony są blokowani przez straż graniczną, a od białoruskiej przejście uniemożliwia im wojsko.

Przez kilka tygodni sytuację na miejscu monitorowali działacze Fundacji Ocalenie, którzy organizowali dla uchodźców m.in. pomoc medyczną i prawną. W związku z wprowadzeniem stanu wyjątkowego musieli opuścić granicę. Na ten moment nie pojawiają się żadne informacje o stanie zdrowia imigrantów.

Fundacja Ocalenie umieściła też w sieci swój ostatni raport, datowany na czwartek, godz. 18.42: "Próba kontaktu [z migrantami - red.]. Nie mają jedzenia ani czystej wody, nikt nie zemdlał, dwie osoby w ciężkim stanie, jedna osoba: krew w moczu, nikt nie wymiotuje, osiem osób nie może wstać, potrzebują pomocy medycznej, nikt nie ma gorączki,  nie mają suchych ubrań, wszystkie namioty są uszkodzone, nikt nie ma biegunki".

Ostatnia informacja opublikowana przez Straż Graniczną w mediach społecznościowych ws. migrantów z okolic Usnarza Górnego pochodzi ze środy. Strażnicy napisali wówczas m.in., że "służby białoruskie regularnie dostarczają cudzoziemcom jedzenie, napoje, ciepłe posiłki, opał do ogniska, a nawet papierosy i słodycze".

Oprócz grupy z Usnarza, przez granice próbują przedostać się liczne inne grupy migrantów. W większości przypadków Straż Graniczna stosuje zakazaną przez prawo międzynarodowe procedurę push-back, czyli wypychanie ludzi za granicę Polski. Pogranicznicy mieli też w ostatnich dniach grupę Kongijczyków wywieźć i zostawić w opuszczonym domu na terenie objętym stanem wyjątkowym. 

Więcej o: