Anna Maria Dyner, zapytana o manewry Zapad-21, podkreśliła, że te ćwiczenia pokazują całe spektrum działań, które prowadzi zarówno Rosja, jak i Białoruś. - Oba te państwa pozostają w ścisłym sojuszu wojskowym i trzeba o tym pamiętać. (...) Te ćwiczenia związane są również z bardzo dużą aktywnością hybrydową, dotyczy to zarówno wojny informacyjnej, jak i działań mających wywrzeć bardzo duży wpływ na potencjalnego przeciwnika, którym zawsze dla Rosji i Białorusi będą państwa NATO - wyjaśniła analityczka.
Jak dodała, jej zdaniem, nie należy oczekiwać, że w trakcie ćwiczeń zostanie naruszona granica innych państw przez czołgi. - Może się to pewnie zdarzyć w przypadku śmigłowców czy samolotów, zwłaszcza myśliwców, ale do takich incydentów dochodzi stosunkowo rzadko, tym bardziej że w trakcie ćwiczeń Rosja i Białoruś zdają sobie doskonale sprawę z tego, że po naszej stronie jest pewna mobilizacja - stwierdziła, zaznaczając, że Polska jest kluczowym państwem na wschodniej flance NATO i dysponuje największą siłą wojskową.
Manewry Zapad-2021 oficjalnie rozpoczną się 10 września i potrwają do 16 września. Jednak, jak podkreśliła Anna Maria Dyner, one faktycznie już trwają. - Oficjalnie po raz pierwszy rosyjskie ministerstwo obrony przyznało, że, według ich szacunków, w ćwiczeniach po stronie rosyjskiej weźmie udział około 200 tys. żołnierzy. To jest bardzo dużo liczba. (...) Rosja chce się trochę pochwalić, jak dużo sił jest w stanie zmobilizować, aby prowadzić działania na tym teatrze działań wojennych - zaznaczyła ekspertka. Jak dodała, Rosjanie mają terytorium Białorusi pod kontrolą.
Dyner stwierdziła również, że sytuacja na granicy związana z migrantami oraz ćwiczenia Zapad-21 to "dobrze zaplanowany przypadek". - To nie jest tak, że dwa procesy nagle zadziały się oddzielnie. Moim zdaniem to było tak, że owszem na początku kryzys graniczny nie miał mieć takiego zasięgu, ale później został wykorzystany jako nacisk polityczny na państwa sąsiednie - wyjaśniła.