Jakub Lewandowski mówił o kulisach spotkania w Ministerstwie Edukacji i Nauki w wywiadzie dla portalu Interia.pl. Przewodniczący Rady Dzieci i Młodzieży został na nie wezwany po tym, jak 1 września ostro ocenił zmiany, jakie zaszły w szkole. Po zaproszeniu na spotkanie, rada zawnioskowała też o usunięcie Lwandowskiego z funkcji przewodniczącego.
Spotkanie Jakuba Lewandowskiego odbyło się w piątek. Przewodniczący rady przyznał, że było ono trudne. - Minister jest osobą, która dominuje w rozmowie. Jeśli ktoś nie wypowiada się po jego myśli, to bardzo umiejętnie obraca wszystko na swoją korzyść - powiedział. Lewandowski zdradził m.in., że Przemysław Czarnek cytował jego wypowiedzi w artykułach prasowych i poprosił go o wyjaśnienia.
- Powiedziałem: panie ministrze, widział pan spot akcji Wolna Szkoła? Tam padły pana słowa wypowiedziane ustami młodego człowieka. Odpowiedział, że widział, i dodał, że czysto matematycznie rzecz biorąc, jeżeli kobieta rodzi pierwsze dziecko w wieku 30 lat, to czy będzie tak, jakby urodziła je w wieku 21? Czy tych dzieci urodzi wtedy faktycznie więcej? Mowę mi odebrało. Powtórzył właściwie to, co padło w tym spocie. Stwierdziłem, że to podmiotowe traktowanie kobiet. Minister odpowiedział, że nie, bo przecież docenia rolę kobiet jako matek, a w konstytucji jest zapisana istotna rola macierzyństwa - opisywał jedną z rozmów Lewandowski.
- Minister ostrym tonem, bardziej rozkazującym niż proszącym, poinformował mnie, żebym w taki sposób, jak dotychczas, już się nie wypowiadał. Stwierdził, że moje słowa to kłamstwa - powiedział dalej. Przewodniczący rady dodał, że rozmowa zakończyła się po zaledwie 20 minutach. Przemysław Czarnek pokazał mu też wniosek o jego odwołanie, które złożyła część członków Rady Dzieci i Młodzieży. Polityk miał przyznać, że cały czas zastanawia się, czy odwołać Lewandowskiego ze stanowiska, ale zobaczy jeszcze "co przyniosą kolejne dni".
Jakub Lewandowski przyniósł ministrowi artykuły z historiami uczniów, dla których szkoła nie była dobrym i przyjaznym miejscem. Przemysław Czarnek zabrał wydruki, ale nie chciał rozmawiać na ten temat. Dziennikarze Interii zapytali go, czy nie żałuje słów, które wywołały całe zamieszanie. - Absolutnie nie. Powiedziałem też to ministrowi prosto w oczy, starczyło mi na to odwagi. Wciąż podtrzymuję to, co mówiłem - odpowiedział zapowiadając nową akcję, która ma ruszyć już w poniedziałek 6 września.
"Jestem przewodniczącym Rady Dzieci i Młodzieży RP przy ministrze Przemysławie Czarnku. Nie ma zgody młodego pokolenia na szczucie na mniejszości, na chamstwo i brak szacunku do kobiet, czy wreszcie radykalne zmiany w programie nauczania, które mają służyć tylko tępej propagandzie rodem z TVP info" - napisał przewodniczący rady na swoim profilu na Twitterze.
"Polska szkoła stała się szczujnią na indywidualizm i różnorodność. Protekcjonalne podejście do kobiet, brak szacunku do jakichkolwiek mniejszości sprawia, że nie każdy dobrze się czuje w budynku, który powinno być bezpiecznym miejscem nauki. Nie ma na to zgody młodego pokolenia" - napisał Jakub Lewandowski w kolejnym wpisie, który skutkował wezwaniem go do resortu edukacji.
MEiN po spotkaniu przedstawiło komunikat, w którym twierdzi, że Lewandowski rzekomo "nie przedstawił żadnych merytorycznych racji uzasadniających jego radyklane, zaangażowane politycznie wypowiedzi z ostatnich dni".