Wrocław. Śmierć 25-latka po interwencji policji. Dotarli do nagrania z monitoringu w autobusie

Policja twierdzi, że 25-letni Dmytro Nikiforenko był agresywny. Polsat News dotarł do nagrania z monitoringu, na którym widać moment wyprowadzania mężczyzny z autobusu przez ratowników medycznych i oczekiwania na przyjazd funkcjonariuszy. Nie widać na nim, aby 25-latek zachowywał się agresywnie. O sprawie śmierci Ukraińca jako pierwsza poinformowała "Gazeta Wyborcza".
Zobacz wideo Policjanci zatrzymali 29-letniego Krystiana W. Mężczyzna przyznał się do zabójstwa swojej żony Karoliny

"Śmierć Ukraińca podczas interwencji policji. Pół godziny katorgi w izbie wytrzeźwień ["WYBORCZA" UJAWNIA]" - pełną treść artykułu "Gazety Wyborczej", która jak pierwsza poinformowała o zdarzeniu, przeczytasz pod TYM linkiem.

Dziennikarze Polsat News dotarli do nagrania, na którym widać, jak Dmytro Nikiforenko razem z ratownikami medycznymi opuszcza miejski autobus. Na wideo nie widać, żeby mężczyzna był agresywny. Spokojnie idzie prowadzony przez ratowników, później siada na ławce na przystanku. Tam, w asyście ratowników, czeka na policję. Całe nagranie można obejrzeć na stronie polsatnews.pl.

W sprawie śmierci mężczyzny głos zabrał również zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich. Jak podkreślił Stanisław Trociuk, przypadki śmierci człowieka, wobec którego interweniowała policja, zdarzają się w ostatnim czasie na tyle często, że mogą budzić wątpliwości obywateli co do przestrzegania praworządności przez organy stojące na jej straży.

"Opisane przez media działania funkcjonariuszy i innych osób - o ile stawiane tam zarzuty potwierdzi postępowanie karne - można uznać za wyczerpujące znamiona pojęcia 'tortury'.  Jest ono zdefiniowane  w art. 1 Konwencji ONZ w sprawie zakazu stosowania tortur oraz innego okrutnego, nieludzkiego lub poniżającego traktowania albo karania" - napisał.

RPO zwrócił się również do policji i prokuratury z prośbą o wyjaśnienie sprawy.

Wrocław. Śmierć 25-letniego Ukraińca

W opublikowanym w czwartek tekście "Gazeta Wyborcza" opisała okoliczności śmierci 25-letniego Dmytry Nikiforenki, obywatela Ukrainy. Mężczyzna pracował na budowie we Wrocławiu. 30 lipca w nocy wracał ze spotkania ze znajomymi, był pod wpływem alkoholu. 25-latek według kierowcy miejskiego autobusu miał mówić do siebie, uderzać głową o szybę.

Mężczyznę ok. godz. 22 zatrzymali na przystanku policjanci. Według ich relacji 25-latek miał zachowywać się agresywnie. Ze skutymi z tyłu rękoma został przewieziony do Wrocławskiego Ośrodka Pomocy Osobom Nietrzeźwym. W poczekalni mężczyzna krzyczał, płakał, zwijał się, miał czerwoną twarz, najprawdopodobniej po zastosowaniu gazu. Policjant i pracownik ośrodka mieli szarpać i przyciskać głowę mężczyzny do ściany, choć, jak opisuje "Gazeta Wyborcza", ten nie był agresywny.

Jak wynika z tekstu Jacka Harłukowicza z "GW", gdy mężczyźnie rozpięto kajdanki, rozciągał ręce na boki i próbował wstać. Wtedy policjanci i pracownicy izby mieli powalić go na ziemię, przyduszać jego głowę kolanem do podłogi. Na 25-latku miało, według "Wyborczej", praktycznie "siedzieć" sześć osób. 25-latek został przeniesiony do izolatki, chciano nałożyć mu pasy, próbował się oswobodzić. "W pewnym momencie siedzi na nim już dziewięć osób" - czytamy. 25-latek miał być także uderzany pięścią, przyciskany kolanem.

Kilka minut przed godz. 23:00 mężczyzna miał już leżeć spokojnie. Jeden z pracowników zaczął masaż serca, na miejsce przyjechało pogotowie. Zgon 25-latka został stwierdzony ok. godziny później. Sprawę okoliczności śmierci mężczyzny bada Prokuratura Okręgowa w Świdnicy, która nie udzieliła jednak "Gazecie Wyborczej" żadnych szczegółowych informacji o prowadzonym postępowaniu.

"Śmierć Ukraińca podczas interwencji policji. Pół godziny katorgi w izbie wytrzeźwień ["WYBORCZA" UJAWNIA]" - pełną treść artykułu "Gazety Wyborczej", która jak pierwsza poinformowała o zdarzeniu, przeczytasz pod TYM linkiem.

Więcej o: