"Śmierć Ukraińca podczas interwencji policji. Pół godziny katorgi w izbie wytrzeźwień ["WYBORCZA" UJAWNIA]" - pełną treść artykułu przeczytasz w "Gazecie Wyborczej" pod TYM linkiem.
W opublikowanym w czwartek tekście "Gazeta Wyborcza" opisała okoliczności śmierci 25-letniego Dmytry Nikiforenki, obywatela Ukrainy. Mężczyzna pracował na budowie we Wrocławiu. 30 lipca w nocy wracał ze spotkania ze znajomymi, był pod wpływem alkoholu. 25-latek według kierowcy miejskiego autobusu miał mówić do siebie, uderzać głową o szybę.
Mężczyznę ok. godz. 22 zatrzymali na przystanku policjanci. Według ich relacji 25-latek miał zachowywać się agresywnie. Ze skutymi z tyłu rękoma został przewieziony do Wrocławskiego Ośrodka Pomocy Osobom Nietrzeźwym. W poczekalni mężczyzna krzyczał, płakał, zwijał się, miał czerwoną twarz, najprawdopodobniej po zastosowaniu gazu. Policjant i pracownik ośrodka mieli szarpać i przyciskać głowę mężczyzny do ściany, choć, jak opisuje "Gazeta Wyborcza", ten nie był agresywny.
Jak wynika z tekstu Jacka Harłukowicza z "GW", gdy mężczyźnie rozpięto kajdanki, rozciągał ręce na boki i próbował wstać. Wtedy policjanci i pracownicy izby mieli powalić go na ziemię, przyduszać jego głowę kolanem do podłogi. Na 25-latku miało, według "GW", praktycznie "siedzieć" sześć osób. 25-latek został przeniesiony do izolatki, chciano nałożyć mu pasy, próbował się oswobodzić. "W pewnym momencie siedzi na nim już dziewięć osób" - czytamy. 25-latek miał być także uderzany pięścią, przyciskany kolanem.
Kilka minut przed godz. 23 mężczyzna miał już leżeć spokojnie. Jeden z pracowników zaczął masaż serca, na miejsce przyjechało pogotowie. Zgon 25-latka został stwierdzony ok. godziny później. Sprawę okoliczności śmierci mężczyzny bada Prokuratura Okręgowa w Świdnicy, która nie udzieliła jednak "Gazecie Wyborczej" żadnych szczegółowych informacji o prowadzonym postępowaniu.
Oświadczenie po publikacji tekstu przez "Gazetę Wyborczą" wydał asp. szt. Łukasz Dutkowiak z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu. Jak stwierdził funkcjonariusz, 25-latek był "pijany i agresywny", a jego śmierć nastąpiła "z nieustalonych na chwilę obecną przyczyn". Podkreślił, że równolegle do śledztwa prokuratury "prowadzone są policyjne wewnętrzne czynności kontrolne".
Na podstawie analizy zgromadzonych materiałów, Komendant Miejski Policji we Wrocławiu w dniu 1 września 2021 roku, mając na względzie całkowity brak akceptacji dla zachowań podległych funkcjonariuszy niezgodnych z prawem, podjął decyzję o zawieszeniu w czynnościach służbowych czterech z interweniujących na miejscu funkcjonariuszy, a wobec dwóch z nich wszczęto procedurę w kierunku wydalenia ze służby
- poinformował asp. szt. Łukasz Dutkowiak.
Jak zaznaczył, "powodem było podejrzenie zastosowania przez nich środków przymusu bezpośredniego nieadekwatnie do sytuacji, a także naruszenie przepisów wewnętrznych obowiązujących na terenie działania Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu". Podkreślił też, że "nie ma w Policji miejsca dla funkcjonariuszy działających niezgodne z prawem".
Z relacji Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu wynika, że 30 lipca funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie z "prośbą o pomoc" od pracowników pogotowia, którzy "udzielali pomocy medycznej mężczyźnie znajdującemu się przy jednym z przystanków MPK na ternie osiedla Huby".
"Ze zgłoszenia tego wynikało, że mężczyzna jest pijany i agresywny. Z uwagi na stan, w którym się znajdował i brak przeciwwskazań medycznych, podjęto decyzję o jego umieszczeniu we Wrocławskim Ośrodku Pomocy Osobom Nietrzeźwym. Został on przewieziony przez funkcjonariuszy i przekazany pracownikom WROPON" - dodał policjant.
"Śmierć Ukraińca podczas interwencji policji. Pół godziny katorgi w izbie wytrzeźwień ["WYBORCZA" UJAWNIA]" - pełną treść artykułu przeczytasz w "Gazecie Wyborczej" pod TYM linkiem.