Pracownicy UNHCR, agendy ONZ ds. uchodźców, wraz z przedstawicielami Białoruskiego Czerwonego Krzyża po raz drugi w ostatnim tygodniu pojawili się na polsko-białoruskiej granicy. Od ok. 25 dni w okolicach Usnarza Górnego przebywa grupa uchodźców z Afganistanu. Migrantom przekazano pomoc humanitarną, m.in. żywność, środki higieny osobistej oraz odzież przeciwdeszczową.
Jak wskazuje UNHCR w komunikacie przesłanym PAP i opublikowanym przez portal Gazetaprawna.pl, "trudności spowodowane tą sytuacją są oczywiste, jednak konieczna jest też bezzwłoczna decyzja".
"Należy umożliwić przekazanie koniecznej pomocy ludziom będącym na granicy, zorganizować konsultacje i określić możliwe sposoby rozwiązania (sytuacji) w zgodności z istniejącymi międzynarodowymi zobowiązaniami i biorąc pod uwagę różne indywidualne przypadki członków tej grupy" - podkreślono. Agenda wezwała "wszystkie zaangażowane strony" do współpracy, by "pomóc rozwiązać sytuację w zgodzie z normami międzynarodowego prawa uchodźców i humanitarnymi zasadami".
Agenda ONZ zaznaczyła, że wizyta odbyła się przy wsparciu przy Państwowego Komitetu Granicznego Białorusi.
Tymczasem białoruski komitet wydał później komunikat, w którym stwierdził m.in., że "strona polska musi podjąć wszelkie niezbędne kroki w celu rozwiązania sytuacji, zapewnienia międzynarodowym organizacjom praw człowieka i humanitarnym dostępu do uchodźców oraz rozpatrzenia wniosków osób ubiegających się o azyl zgodnie z prawem europejskim i międzynarodowym".
Białorusini twierdzą (wbrew stanowisku polskiej Straży Granicznej), że uchodźcy przebywają na terenie Polski.
Fundacja Ocalenie przekazała w środę wieczorem, że do grupy 32 uchodźców z Afganistanu dołączyły dwie kobiety. "Dwie lekarki chcące udzielić Afgańczykom pomocy medycznej nie są wpuszczane za kordon policji. Policja odsyła do straży granicznej. Straż graniczna nie chce powiedzieć, czyje rozkazy wykonuje. W końcu przyjeżdża dowódca, nie chce się wylegitymować. Odjeżdża" - relacjonowali w środę działacze fundacji.
"Wśród osób koczujących po stronie białoruskiej (ok.24-30 osób) znów rotacja - dziś dwie nowe osoby" - przekazała w środę Straż Graniczna. Jak dodali polscy funkcjonariusze, "służby białoruskie regularnie dostarczają cudzoziemcom jedzenie, napoje, ciepłe posiłki, opał do ogniska, a nawet papierosy i słodycze".
W czwartek komisja spraw zagranicznych Parlamentu Europejskiego zajmie się sytuacją na granicy Polski z Białorusią, czyli zewnętrznej granicy UE. O dyskusję na temat wykorzystywania migrantów przez reżim w Mińsku do agresywnych działań wobec unijnych krajów wnioskował europoseł Witold Waszczykowski.
- Mamy obowiązek poinformować Europę o tym co się dzieje i oczekujemy wsparcia, przynajmniej politycznego, bo bezpieczeństwo granicy to prerogatywa państw członkowskich. Chcemy zwrócić uwagę, że to próba hybrydowego ataku na nasze kraje, w tym na Unię Europejską. To próba, która nie zrodziła się w Mińsku, ale być może w Moskwie - powiedział Polskiemu Radiu Waszczykowski.
Zwrócił uwagę, że sytuacja jest niebezpieczna, bo tuż za granicą będą odbywały się wielkie manewry ZAPAD z udziałem ponad 200 tysięcy żołnierzy rosyjskich i białoruskich. Poinformował też, że będzie wraz z europosłami PiS domagał się debaty na ten temat na sesji plenarnej Parlamentu Europejskiej i rezolucji, w której działania Aleksandra Łukaszenki zostaną potępione i w której znajdzie się apel o nałożenie kolejnych sankcji na Białoruś.