Migranci na granicy polsko-białoruskiej są już 16 dni. Według informacji Straży Granicznej grupa liczy obecnie 24 osoby. Jednak Fundacja Ocalenie mówi o 32 osobach. 25 osób źle się czuje, z tego 12 jest ciężko chorych. W najgorszym stanie jest 52-latka, która kilka dni temu przestała wstawać. - Ma chore nerki, ma trudności z oddychaniem, bolą ją płuca, ma chory kręgosłup. (...) Jest to 52-letnia kobieta. To jest tragedia, co tutaj się dzieje - przekazała we wtorek Kalina Czwarnóg z Fundacji Ocalenie. Uchodźcy nie mają nic do jedzenia, piją wodę z brudnego strumyczka.
Żołnierze i strażnicy graniczni nie dopuszczają do migrantów osób, które chcą przekazać im pomoc rzeczową, m.in. żywność, wodę i leki. Strona polska utrzymuje bowiem, że uchodźcy znajdują się na terytorium Białorusi i "to Białoruś za nie odpowiada", jak mówił we wtorek premier Morawiecki. To samo napisał w środę Maciej Wąsik, wiceszef MSWiA. Takie informacje przekazuje również Straż Graniczna.
Dwa dni temu poseł Koalicji Obywatelskiej Franciszek Sterczewski stwierdził, że "grupa uchodźców znajduje się na terenie Polski". "Propaganda prawicy kłamie, albo Straż Graniczna, Policja i Wojsko są na terenie Białorusi" - dodał.
Poseł udostępnił również wpis, świadczący o tym, że "obóz, w którym koczują uchodźcy, nie leży za granicą", co ma potwierdzać geoportal.gov.pl.
"Ustaliłem dokładne miejsce przebywania uchodźców w Usnarzu Górnym. Większość koczowiska znajduje się po stronie polskiej. Jest to fot. sat. z dnia 15.08.2021 z Google Earth history. Zielona linia to granica wytyczona na podst. Geoportalu. Uchodźcy są w Polsce!" - napisał z kolei Bartłomiej Stroiński, działacz Lewicy. Również OKO.press udostępnia zdjęcia satelitarne, które mają potwierdzać, że migranci są po stronie polskiej.
"Uchodźcy są w Polsce. (...) Niektórzy dają się oszukać pisowskiej propagandzie w rodzaju 'Konwój Humanitarny' przez Białoruś. To brudny kłamliwy chwyt propagandy" - stwierdził Jakub Bierzyński, socjolog i doradca polityczny.
"Najprawdopodobniej są na Białorusi. ALE możliwe też, że np. część jest po jednej stronie, część po drugiej (koczowisko ma ok. 10 metrów "długości" patrząc prostopadle do granicy). I na pewno to się zmieniało w pierwszych dniach. Teraz już nie. (...) Niezbędne jest oficjalne wyznaczenie granicy z dokładnością do centymetra. Na chwilę obecną nie można potwierdzić żadnej wersji" - czytamy we wpisie Mateusza Wodzińskiego, tłumacza i fotografika przyrody, znanego na Twitterze jako Exen.
Komisarz KE Janusz Wojciechowski stwierdził z kolei, że "przekroczenie granicy przez polskiego żołnierza z bronią, nawet o ćwierć metra, mogłoby spowodować kryzys o niewyobrażalnych skutkach". "Nie tylko dla Polski, chodzi przecież o granicę Unii Europejskiej i NATO" - dodał.
Kilka dni temu Alaksandr Łukaszenka już zarzucił Polsce "naruszanie granic" Białorusi w Usnarzu oraz "zaaranżowanie konfliktu".