Siostra Chmielewska: Nie ma sytuacji, w której nie można podać ręki drugiemu człowiekowi

- Nie ma takiej sytuacji, znamy to również z historii, w której nie można by było podać ręki drugiemu człowiekowi - mówiła na antenie TVN24 siostra Małgorzata Chmielewska. Przełożona wspólnoty "Chleb Życia" odniosła się do trudnej sytuacji imigrantów na granicy. Podkreślała, że nie wolno patrzeć spokojnie na cierpienie uchodźców, kiedy możemy im pomóc.

Na polsko-białoruskiej granicy w pobliżu miejscowości Usnarz Górny nadal koczuje grupa migrantów. Według Straży Granicznej obecnie przebywają tam 24 osoby - dwudziestu mężczyzn i cztery kobiety.

Migranci w rozmowach z przedstawicielami Fundacji Ocalenie skarżą się na zły stan zdrowia. "Widzimy trzy kobiety i 15-letnią dziewczynkę. Osoby przekazały nam, że potrzebują wody i jedzenia" - pisali. członkowie fundacji.

Z białoruskiej strony przed ewentualnym odwrotem zagradzają im drogę tamtejsze służby. Przejścia na polską stronę pilnują żołnierze i funkcjonariusze Straży Granicznej.

Zobacz wideo "Możemy się spodziewać, że do naszego kraju przybędzie bardzo dużo Afgańczyków"

Siostra Chmielewska: Nie ma takiej sytuacji, w której nie można podać ręki drugiemu człowiekowi

W poniedziałek gościem programu "Fakty po faktach" była siostra Małgorzata Chmielewska, przełożona wspólnoty "Chleb Życia", która odniosła się do sytuacji na granicy. - Rozwiązaniem nie jest przeciąganie kryzysu, który przede wszystkim powoduje cierpienie ludzi. Nie wolno patrzeć spokojnie na cierpienie ludzi, kiedy możemy im pomóc - mówiła na antenie TVN24.

Usnarz Górny (22.08.2021) Usnarz Górny. Straż Graniczna włączyła syreny. "Zagłuszają nas"

Siostra podkreślała, że nie możemy godzić się na traktowanie uchodźców jako elementu gry politycznej. Zaznaczyła, że "są rozwiązania, które pozwoliłyby tym ludziom na godne wyjście z tej sytuacji, a przede wszystkim uratowanie ich życia i zdrowia".

Przełożona wspólnoty "Chleb Życia" uważa, że nie ma takich sytuacji, w których polityka zabrania podania ręki drugiemu człowiekowi. - To mnie może kosztować, ale to jest nakaz ewangeliczny. Nie ma tu dyskusji - zaznaczyła.

Stwierdziła, że nie rozumie, dlaczego akurat na cierpieniu grupy uchodźców "odbija się cała megapolityka". Brak reakcji i pomocy dla imigrantów jest dla niej "nie do przyjęcia".

Uchodźcy z Iraku w obozie pod Solecznikami, 4 sierpnia 2021 r. Europa jak twierdza. Dlaczego kraje UE zamykają się na uchodźców?

- Nie ma takiej sytuacji, znamy to również z historii, w której nie można by było podać ręki drugiemu człowiekowi, nawet ryzykując własne życie - dodała.

W jej ocenie, jeśli Polska nie przyjmie migrantów, oznaczałoby to, że "jesteśmy złymi ludźmi". W swojej wypowiedzi przypomniała m.in. ratowanie Żydów w czasie II wojny światowej. - Obecnie też są ludzie, którzy z narażeniem życia ratują innych ludzi i to wcale niekoniecznie wyznawców tej samej religii, będących tej samej rasy - przekonywała.

Jak wyjaśniła: "Takie czyny wymagają bohaterstwa. Nie każdy jest do bohaterstwa stworzony. Ale w tym wypadku, tych ok. 30 osób to jest pomoc, która nie wymaga żadnego bohaterstwa".

Więcej o: