- Wataha psów, która otoczyła biednych, słabych ludzi - tak zachowanie polskich żołnierzy stojących na granicy z Białorusią nazwał w rozmowie z TVN24 działacz opozycji w PRL Władysław Frasyniuk. - Tak nie postępują żołnierze. Śmieci po prostu. To nie są ludzkie zachowania. Trzeba to mówić wprost. To antypolskie zachowanie - dodał.
W poniedziałek głos w sprawie zabrała żona byłego opozycjonisty z czasów PRL, Magdalena Dobrzańska-Frasyniuk.
"Proponuję, aby tzw. żołnierze wojska polskiego otaczający grupkę 30 biednych ludzi na granicy białoruskiej, z imienia i nazwiska złożyli zawiadomienie do prokuratury na Władka. Poznamy ich 'godność', zobaczymy twarze… TVN24 dzięki przeprosinom dla Błaszczaka szybciej koncesji nie będzie" - napisała na Facebooku Magdalena Dobrzańska-Frasyniuk, odnosząc się do wyrazów ubolewania, które wystosowała stacja TVN24.
"Wypowiedź pana Frasyniuka była zupełnie nie na miejscu. Choć znany jest z ostrego tonu, to wyraźnie pomylił adresatów. Funkcjonariusze służb państwowych nie mają łatwego życia za tej władzy. Tym bardziej należy się im szacunek, a nie obelgi. Po PiSie też będzie Polska!" - napisał z kolei na Twitterze Marek Belka, były premier i były prezes NBP.
Skomentował je również były szef MON. - Takie słowa nigdy nie powinny paść, bo są odbierane jako ocena wszystkich żołnierzy czy funkcjonariuszy. Nawet jeśli Frasyniukowi nie odpowiada zachowanie konkretnych żołnierzy, to jest zbyt doświadczonym politykiem, by w taki sposób mówić. Chciałbym, żeby za te słowa przeprosił, one zbudowały fatalne emocje, niezależnie od tego, co miał na myśli. Żołnierze, Wojsko Polskie to coś świętego dla Polaków - stwierdził w programie "Graffiti" na antenie Polsat News Tomasz Siemoniak.
Więcej komentarzy na temat słów Frasyniuka cytowaliśmy TUTAJ.
Kilkudziesięcioosobowa grupa migrantów od kilkunastu dni koczuje w pobliżu podlaskiej wsi Usnarz Górny na granicy polsko- białoruskiej. Osoby te znajdują się na terenie kontrolowanym przez stronę białoruską. Większość z nich to osoby pochodzące z krajów Bliskiego Wschodu.
Straż Graniczna poinformowała, że obecnie jest tam grupa 24 osób: dwudziestu mężczyzn i cztery kobiety. Nie ma wśród nich dzieci. Część osób została zabrana przez stronę białoruską, a kilka nowych osób dowieziono. - Migrantom odmawia się dostępu do procedury azylowej na terenie Polski - alarmują broniące ich praw organizacja pozarządowe. Próbują im pomóc - dostarczać jedzenie i zapewnić tłumaczy oraz innego rodzaju wsparcie.