"Migranci znaleźli się w niebezpiecznym miejscu, bez wyjścia. Otaczała ich rzeka i mokradła. Zadzwonili na numer alarmowy, informując o swojej sytuacji. Ze względu na trudno dostępny teren nie było możliwości bezpośredniego dotarcia do osób potrzebujących pomocy" - przekazała podlaska straż graniczna. Ostatecznie poszukiwanych udało się zlokalizować za pomocą śmigłowca. "Po obniżeniu lotu maszyny, jeden z funkcjonariuszy wyskoczył, aby udzielić pierwszej pomocy poszkodowanym i koordynować z tego miejsca dalsze działania. Kolejni funkcjonariusze SG i żołnierze dotarli do cudzoziemców przedostając się na drugi brzeg rzeki za pomocą drabin" - czytamy.
Jak poinformował na Twitterze Maciej Wąsik, wśród osób, które utknęły na bagnach w Puszczy Białowieskiej były ranna kobieta, osoba ze złamaną nogą oraz roczne dziecko. To 11 obywateli Iraku i jeden obywatel Egiptu. Migranci otrzymali pomoc, dwie osoby przewieziono do szpitala, a reszta trafiła do zamkniętego ośrodka.
Od 12 dni na granicy polsko-białoruskiej w Usnarzu Górnym (woj. podlaskie) koczuje kilkudziesięciu imigrantów. Według informacji Fundacji Ocalenie, która jest na miejscu, są to 32 osoby - uciekinierki i uciekinierzy z Afganistanu. Do naszego kraju nie chcą wpuścić ich polskie służby, a z drugiej strony nie przyjmuje ich z powrotem strona białoruska.
- Zamierzamy, podobnie jak Łukaszenka, traktować ludzi jako narzędzia w tej wojnie? Cywilizowane państwo nie może się zachowywać jak dyktatura Łukaszenki. Jeżeli na naszej granicy są ludzie, którzy potrzebują pomocy, którzy domagają się ochrony międzynarodowej, to zgodnie z prawem mamy ich przyjąć i tyle. W tym momencie Polska się ściga z Białorusią na okrucieństwo wobec tych ludzi i to jest jakaś chora gra - mówił w rozmowie z TOK FM poseł Lewicy Maciej Konieczny, który jest na miejscu.