34-latek przeleciał w powietrzu kilkadziesiąt metrów, a sprawa została przekazana do prokuratury. Grozi mu utrata prawa jazdy.
Na początku policjanci zakwalifikowali zdarzenie drogowe jako kolizję, ponieważ kierowca był trzeźwy, nie było większych zniszczeń infrastruktury, ani osób rannych. Kierowca otrzymał mandat i sprawa miała się ku końcowi. Potem jednak pojawiło się nagranie, na którym policjanci zobaczyli "skok" samochodu i lot przez rondo. Sprawa została wówczas przekazana do prokuratury, aby ta przeanalizowała, czy nie doszło do spowodowania zagrożenia w ruchu lądowym - informuje TVN24.
Z informacji podanych przez policję wynika, że mężczyzna do tej pory nie stwarzał problemów na drodze, nie był notowany. - Nie mamy podstaw, żeby uważać, że miał problemy z przestrzeganiem przepisów ruchu drogowego. Wszystko wskazuje na to, że doszło do incydentu, który jednak mógł skończyć się bardzo poważnie - powiedział cytowany przez TVN24policjant.
Spektakularny "skok" samochodu osobowego przez rondo Województwa Lubuskiego przy ul. Dolnośląskiego, do którego doszło w poniedziałek 16 sierpnia, zarejestrowały kamery, znajdujące się na stacji benzynowej. - Palec Boży, że nikt nie ucierpiał, nikt nie zginął ani nie został ranny, bo to wyglądało bardzo groźnie - powiedział w rozmowie z portalem tygodnikkrag.pl jeden ze świadków zdarzenia.
Na nagraniu widać, jak samochód wjeżdża na rondo i wyskakuje w górę, a za nim zostają jedynie kłęby kurzu, piach i części, które odpadły od auta w czasie "lotu". Kierowcą okazał się być 34-letni mężczyzna, który nie miał wcześniej problemów z przestrzeganiem prawa.