Uchodźcy na granicy z Białorusią. Biskup: "Silny kraj nie boi się grupki ludzi uciekających przed wojną"

Od kilku dni na granicy polsko-białoruskiej w miejscowości Usnarz Górny w woj. podlaskim koczuje grupa kilkudziesięciu imigrantów. Polskie służby graniczne nie chcą ich wpuścić na teren kraju, z kolei białoruskie "wypychają" ich do UE. Biskup Jerzy Samiec ostro odniósł się do sytuacji we wpisie zamieszczonym w mediach społecznościowych. W podobnym tonie wypowiedział się ksiądz profesor Alfred Wierzbicki.

Premier Mateusz Morawiecki wykluczył przyjęcie przez nasz kraj osób, które próbują przekroczyć polsko-białoruską granicę. Jego zdaniem takie rozwiązanie miałoby przyczynić się do wzrostu skali imigracji do Polski - podał IAR. 

Zobacz wideo

32 osoby, w tym 5 kobiet (najmłodsza jest 15-letnia dziewczynka), koczują na wąskim, kilkunastometrowym skrawku ziemi w pasie granicznym pomiędzy Polską a Białorusią od kilku dni. Do naszego kraju nie chcą wpuścić ich polskie służby, a z drugiej strony nie przyjmuje ich z powrotem strona białoruska. Uchodźcy są przetrzymywani w nieludzkich warunkach, od 12 dni śpią na ziemi pod gołym niebem, a gdy się budzą, widzą nad sobą uzbrojonych pograniczników. Żadnej intymności, kłopoty z załatwianiem potrzeb fizjologicznych. "Straż Graniczna utrudnia pomoc humanitarną: odmawia tym ludziom jedzenia, wody, zagłusza komunikację z nimi" - pisała białostocka "GW".

Biskup Jerzy Samiec o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej

"Silny kraj nie boi się grupki ludzi uciekających przed wojną i koczujących na pograniczu. Chrześcijański kraj zamiast deklaracji wiary, oferuje dach nad głową i pożywienie. Chrystus mówi: cokolwiek uczyniliście jednemu z moich sióstr i braci, mnieście uczynili" - skomentował biskup Jerzy Samiec, hierarcha Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, w poście zamieszczonym w mediach społecznościowych. 

W podobnym tonie o sprawie wypowiedział się na antenie TVN24 ksiądz profesor Alfred Wierzbicki, teolog i etyk z Katedry Etyki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. - Tu chodzi nie tylko o państwo, bo to zwodnicza logika, kiedy mówimy, że dbamy o bezpieczeństwo państwa. Zawsze przed państwem są ludzie - mówił w piątek w programie "Jeden na jeden".

Jego zdaniem sceny, do których dochodzi na granicy polsko-białoruskiej "urągają poczuciu człowieczeństwa, ludzkiej godności". - Chociaż ze strony Kościoła były piękne stwierdzenia, że uchodźca ma twarz Chrystusa, to ja wstydzę się za moich współwyznawców, chrześcijan, którzy w uchodźcy widzą wroga - stwierdził. 

Podlasie. Poseł Lewicy udał się na granicę, by udzielić pomocy imigrantom

- Oni uciekają z Afganistanu. Chcą przyjechać do Polski, jednak mają wielkie problemy z przybyciem do naszego kraju - relacjonował w rozmowie z Onetem poseł Maciej Konieczny z Lewicy, który przyjechał na granicę polsko-białoruską, by pomóc uwięzionym na pasie granicznym Afgańczykom. Niektórym z nich udało się dostać do Polski. Przez pewien czas przebywali w ośrodku dla migrantów w Białymstoku. Czekają na wizy humanitarne. 

Białostocki oddział "Gazety Wyborczej" relacjonował, że na miejscu koczują 32 osoby, w tym 5 kobiet. Od 12 dni śpią na ziemi, do czwartku Straż Graniczna dostarczała im żywność oraz wodę, jednak od tego dnia ich nastawienie się zmieniło. Pogranicznicy z Polski zabronili dostarczania uchodźcom rzeczy przyniesionych przez miejscowych. 

To dzięki immunitetowi Koniecznego udało się przekazać im śpiwory, a w nich pełnomocnictwa do podpisania dla prawników. W piątek poseł Lewicy na antenie Polsat News skrytykował skandaliczne zachowanie polskiego państwa. - Polska ściga się z reżimem Łukaszenki na okrucieństwo wobec tych 32 ludzi - mówił. 

Opowiadał m.in. o tym, jak Straż Graniczna odmawiała podania uchodźcom jedzenia czy zagłuszała komunikację z tłumaczką (włączyli silniki samochodów otaczające obozowisko). - Padł rozkaz z góry, że tym ludziom nie można dawać jedzenia - mówił. 

Wspomniał również o sytuacji, gdy jeden z młodych Afgańczyków bardzo powoli podchodził do strażników na linii granicy z podniesionymi rękami. Głośno i wyraźnie poprosił o ochronę, ale strażnicy zagrodzili mu drogę. - Grożono mu paralizatorem i że użyje się wobec niego przemocy, jeśli będzie szedł dalej - relacjonował poseł. 

Uchodźcy na granicy z Białorusią. Jest szansa, że dotrą dziś lekarstwa i lekarz

W czwartek 19 sierpnia Magda Grajnert dziennikarka RMF FM  przekazała w mediach społecznościowych, że dla koczujących osób rozbity został pierwszy namiot. "To będzie pierwsza noc, której obywatele i obywatelki Afganistanu nie spędzą pod gołym niebem... i to jedyna dobra wiadomość. Atmosfera jest tak gęsta, że można ją kroić nożem" - pisała na Twitterze Magda Grajnert. 

"W Usnarzu Górnym, gdzie na granicy z Białorusią od 12 dni koczują Afgańczycy, sytuacja po zimnej i mokrej nocy bez zmian. Rząd chwali się rozciąganiem drutu kolczastego, poseł Maciej Konieczny, który jest z uchodźcami od przedwczoraj, uważa, że nie tędy droga" - donosił w piątek Jakub Medek z TOK FM.

"Widać też, że dostarczone wczoraj przez Fundację Ocalenie namioty i śpiwory bardzo się przydały. Jest szansa, że dziś dotrą na granicę lekarstwa i lekarz, nie wiadomo jednak, czy państwo polskie umożliwi mu dostęp do potrzebujących" - dodał. 

Więcej o: