W zdarzeniu uczestniczyły składy "Żuławy" (Olsztyn-Szczecin) oraz "Gryf" (Szczecin-Olsztyn) - poinformowała Interia.
Do zdarzenia, które mogło zakończyć się niebywałą tragedią, doszło w czwartek 19 sierpnia około godziny 11 na odcinku między Koszalinem a Nosówkiem, nieopodal miejscowości Dunowo.
"Do zdarzenia doszło na linii jednotorowej, pociągi zatrzymały się około 400 metrów od siebie. Nikomu nic się nie stało. Po zdarzeniu składy zjechały do stacji Koszalin, skąd - po niezbędnych ustaleniach - ruszyły w dalszą drogę. Okoliczności zdarzenia szczegółowo wyjaśnia komisja" - przekazały portalowi władze PKP.
Jak wynikało z relacji świadków, po tym, gdy udało się zatrzymać pociągi, dzieliło je jedynie 100-200 metrów odległości. Według nieoficjalnych doniesień, przyczyną tej groźnej sytuacji mógł być błąd kontrolera ruchu drogowego.
Po zdarzeniu z udziałem pociągów PKP Intercity doszło do opóźnienia pociągów. Jak podaje "Głos Koszaliński", o godzinie 12 opóźnienia dotyczyły:
"Wszystko wskazuje na to, że opóźniony będzie również pociąg PR "Ina" na trasie Słupsk-Szczecin Główny" - można było przeczytać w komunikacie PKP. Ruch pociągów został wstrzymany do godziny 14. Uruchomiono również zastępczą komunikację autobusową.
Jak podaje Interia, do tego niebezpiecznego zdarzenia na torach doszło w 41. rocznicę katastrofy pod Otłoczynem. 19 sierpnia 1980 r. doszło do zderzenia pociągu towarowego i pociągu osobowego. Wskutek wypadku zginęło 67 osób, a podobna liczba pasażerów odniosła obrażenia. Wówczas osobą winną za wypadek uznano maszynistę składu towarowego, który wjechał na niewłaściwy tor. Wcześniej mężczyzna miał pracować przez ponad dobę bez żadnej przerwy.