Jest to reakcja na działanie strony izraelskiej, która w związku z podpisaniem w sobotę przez prezydenta Andrzeja Dudę nowelizacji Kodeksu postępowania administracyjnego, zdecydowała, że kierująca pracami ambasady Izraela w Warszawie została odwołana do kraju na bezterminowe konsultacje. Pod nieobecność ambasadora tą osobą jest Tal Ben-Ari Yaalon, chargé d'affaires ambasady. - W związku z tym nowy ambasador, który miał niebawem przylecieć do Warszawy, na razie pozostanie z Izraelu - poinformował szef tamtejszego MSZ.
"Polska przyjęła dziś antysemickie, niemoralne prawo" - oświadczył Yair Lapidd, szef izraelskiego MSZ. Nowelizacja Kodeksu postępowania administracyjnego w praktyce zatrzyma dalszą reprywatyzację mienia m.in. znacjonalizowanego po II wojnie światowej.
Minister oświadczył także, że "zarekomendował" ambasadorowi Polski w Izraelu Markowi Magierowskiemu - który przebywa w kraju na urlopie - aby pozostał w Polsce. Lapid napisał, że ambasador "powinien wykorzystać ten czas na wyjaśnienie Polakom, czym dla obywateli Izraela jest Holocaust i jak zdecydowanie nie będziemy tolerować pogardy dla pamięci ofiar Holocaustu".
Serwis walla.co.il pisze o obniżeniu rangi relacji dyplomatycznych i "ostrej reakcja" strony izraelskiej, na co nie zdecydowano się wobec żadnego kraju za rządów poprzedniego premiera Binjamina Netanjahu.
Podpisana przez polskiego prezydenta nowelizacja przewiduje, że nie będzie można uchylić żadnej decyzji administracyjnej dotyczącej nacjonalizacji, nawet wydanej z naruszeniem prawa, jeżeli od jej doręczenia lub ogłoszenia upłynęło 10 lat. Z mocy prawa mają też być umarzane wszystkie postępowania administracyjne, jeżeli od wydania decyzji upłynęło 30 lat. Według części środowisk żydowskich, władz Izraela oraz Stanów Zjednoczonych ta zmiana prawa ograniczy możliwość restytucji mienia osobom ocalonym z Holocaustu czy skonfiskowanego w Polsce w czasie komunizmu.