- Na razie nie możemy udzielać żadnych informacji ze względu na bardzo dynamiczny przebieg śledztwa - powiedziała prokuratorka Magdalena Serafin, cytowana przez portal tvn24.pl. O godz. 10 miała odbyć się konferencja z udziałem śledczych z Lubina - tę jednak odwołano, a do dziennikarzy wyszła jedynie szefowa prokuratury rejonowej.
Serafin potwierdziła, że śledztwo wszczęto z artykułu 155 Kodeksu karnego (nieumyślne spowodowanie śmierci) oraz artykułu 231 Kodeksu karnego (przekroczenie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego).
Wcześniej szefowa lubińskiej prokuratury poinformowała, że sekcja zwłok zmarłego mężczyzny ma zostać przeprowadzona we wtorek w Zakładzie Medycyny Sądowej we Wrocławiu.
- Nie możemy wypowiadać się na temat przyczyn zgonu pokrzywdzonego, ponieważ będzie to możliwe dopiero po przeprowadzeniu sekcji, a niewykluczone, że dopiero po uzyskaniu dodatkowych badań, które zostaną zlecone do przeprowadzenia podczas sekcji. Na ten moment nie wiemy, co było przyczyną zgonu mężczyzny - powiedziała prokuratorka w rozmowie z PAP.
Serafin przekazała też, że przesłuchano funkcjonariuszy, którzy brali udział w interwencji, a także ratowników medycznych. Zabezpieczono również nagrania i dokumentację medyczną.
W piątek około godz. 6:00 rano mieszkanka Lubina poinformowała policjantów, że jej syn jest prawdopodobnie pod wpływem narkotyków i rzuca kamieniami w okna pobliskich budynków. Funkcjonariusze, którzy pojawili się na miejscu zdarzenia, próbowali obezwładnić - jak wynikało z komunikatu policji - agresywnego mężczyznę.
Medycy, którzy pojawili się na miejscu, zadecydowali, że stan 34-latka wymaga hospitalizacji, więc został on przewieziony w asyście policji na SOR. Po niemal dwóch godzinach komenda w Lubinie została poinformowana o tym, że mężczyzna zmarł w szpitalu. Z kolei poseł KO Piotr Borys na podstawie zdobytych informacji, twierdzi, że zatrzymany zmarł jeszcze w karetce.
W niedzielę pod komisariat przyszło kilkaset osób. Część z nich miała ze sobą znicze, które postawiła przed budynkiem. Manifestujący skandowali "mordercy!" oraz "zawsze i wszędzie policja j***na będzie" - informuje wrocławska "Gazeta Wyborcza". Niektórzy krzyczeli również do policjantów "chodź, klęknij na mnie".
W stronę komisariatu rzucano kamieniami, butelkami i jajkami. Te ostatnie udało się wrzucić także do środka budynku. W odpowiedzi na to funkcjonariusze użyli gazu wobec manifestujących. "Wyborcza" podkreśla, że część zgromadzonych stała się bardziej agresywna, zasłoniła twarze kominiarkami i zaczęła rzucać w policjantów i budynek cegłówkami. Policja opanowała zamieszki około godz. 21. Łącznie zatrzymano 40 osób.