W piątek 6 sierpnia przed godz. 9.30 rano w laboratorium Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku miał miejsce wybuch. Jacek Jakóbczyk z gdańskiej straży pożarnej w rozmowie z reporterem RMF FM wyjaśniał, że nie ma już zagrożenia związanego z eksplozją. Nie wiadomo, co było jej przyczyną.
W interwencji udział wzięło aż dziewięć zastępów strażaków. - Nie ma w tej chwili już zagrożenia, nie powstał pożar, ale na miejsce jedzie nasza specjalistyczna grupa ratownictwa chemicznego, żeby dokładnie posprawdzać to miejsce - informował Jakóbczyk.
Funkcjonariusze nie nazywają zdarzenia wprost "wybuchem". - Doszło do zdarzenia natury pirotechnicznej - mówił podinspektor Maciej Stęplewski, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Gdańsku w rozmowie z portalem gdansk.naszemiasto.pl. - W wyniku zdarzenia jedna z funkcjonariuszek doznała urazu ręki i została jej udzielona pomoc medyczna. Sprawę będzie teraz badała prokuratura - dodał.
Według doniesień mediów funkcjonariuszce nie stało się nic poważnego, jej życiu nie zagraża bezpieczeństwo. Została jedynie lekko ranna w rękę.
Zgłoszenie sprawy potwierdził również prokurator Mariusz Duszyński z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Zapewnił, że zostanie wszczęte postępowanie. Jednocześnie zastrzegł, że jest zdecydowanie zbyt wcześnie, aby poinformować, która jednostka je poprowadzi oraz na jaką okoliczność przeprowadzone zostaną czynności.
Na miejsce skierowano Zespół Ratownictwa Chemicznego z Gdyni, którego zadaniem było dodatkowe zabezpieczenie miejsca zdarzenia. Laboratorium Kryminalistyczne wróciło do normalnego trybu pracy z wyłączeniem części, w której miało miejsce "zdarzenie natury pirotechnicznej".