"Łącznie za nielegalne przekroczenie granicy polsko - białoruskiej zatrzymano 50 obywateli Iraku, 11 obywateli Iranu i jednego obywatela Kamerunu. To głównie mężczyźni, ale też osiem kobiet i 13 dzieci." - pisze podlaski OSG. Imigranci trafią teraz do strzeżonych ośrodków dla cudzoziemców.
Od początku roku funkcjonariusze z Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej zatrzymali 451 osób za nielegalne przekroczenie polsko - białoruskiej granicy.
Zdaniem ekspertów, mniejsza szczelność białoruskich granic to celowe działania Aleksandra Łukaszenki w związku z sankcjami nałożonymi przez Unię Europejską. Przywódca Białorusi zasugerował też, że UE powinna zacząć dogadywać się z Białorusią w sprawie finansowych kompensacji za zatrzymywanie napływu uchodźców głównie z Azji i Afryki.
"Jeśli ktoś myśli, że teraz zamkniemy granicę z Polską, Litwą, Łotwą i Ukrainą i zamienimy się w ośrodek dla uchodźców z Afganistanu, Iranu, Iraku, Libii, Syrii i Tunezji - to co najmniej się myli. Nigdy nikogo nie będziemy trzymać. Oni nie idą do nas, a do oświeconej, ciepłej i wygodnej Europy" - powiedział białoruski polityk.
W ostatnich dniach Wilno zaostrzyło procedury dotyczące ochrony granic. Coraz więcej imigrantów próbuje więc przedostać się do Polski.
Litwa coraz głośniej zwraca uwagę na problem nielegalnej migracji. Z Białorusi do Litwy przedostało się w pierwszych półroczu około czterech tysięcy osób, kilka razy więcej niż w całym poprzednim roku. Są to przede wszystkim Irakijczycy, którzy do Mińska mogą legalnie dolecieć z Bagdadu oraz ze Stambułu.
Litewskie służby poinformowały ostatnio, że w białoruskiej stolicy może przebywać obecnie nawet do półtora tysiąca osób, które w każdej chwili mogą nielegalnie pokonać granicę z Litwą. Wilno nie ma wątpliwości, że są to celowe działania reżimu Aleksandra Łukaszenki i nazywa je elementami wojny hybrydowej.