Agrounia rozpoczęła swój protest w środę 4 sierpnia o godz. 8. Rolnicy zablokowali drogę nr 12 w Rękoraju w powiecie piotrkowskim (województwo łódzkie). Protestujący są przygotowani na dwudniowy strajk. Od wczoraj domagają się spotkania z premierem i rozmowy na temat problemów w rolnictwie. Na razie nie doczekali się odpowiedzi.
Kolejny protest rolników to wyraz ich niezadowolenia z polityki rolnej rządu. W ten sposób starają się również zwrócić uwagę na problem producentów żywności, a przede wszystkim trzody chlewnej. W związku z rozprzestrzeniającym się ASF mają oni ogromne problemy ze sprzedażą świń, a także niskimi cenami skupu.
Przed godziną 10 rolnicy zaczęli przenosić się z DK12, którą blokowali od środowego poranka. Będą protestować na rondzie, przy którym krzyżują się drogi krajowe nr 12 i nr 91 i droga ekspresowa S8. Blokady rolników spowodują duże zakłócenia w ruchu. Kierowcy powinni przygotować się na utrudnienia i objazdy.
"Kawalkada traktorów. Rolnicy jadą na rondo" - czytamy pod transmisją z przejazdu udostępnioną w mediach społecznościowych. Protest przebiega spokojnie.
- Stoimy już całą dobę, nie mamy żadnej oficjalnej odpowiedzi od rządu. Wczoraj wysłaliśmy wiadomość, prosiliśmy premiera o spotkanie. Jest ignorancja, olewanie, lekceważenie. Nie chcą rozwiązać naszego problemu - mówił lider Agrounii Michał Kołodziejczak podczas rozmowy z dziennikarzami.
- To też jest dla nas ogromna odpowiedź. To tutaj dzisiaj jest serce Polski, które pomijają politycy. Nie chcą go widzieć, nie chcą dostrzegać, nie chcą reanimować. To wszystko umiera - dodał. - Czekamy do godziny 12. Jeżeli do godziny 12 nie będzie żadnej odpowiedzi, zapowiemy dalsze działania. Wtedy przedstawimy, co będzie działo się dalej - zapowiadał Kołodziejczak. Przekazał również, że rolnicy kontaktowali się z politykami w rządzie, jednak nikt nie udzielił im pomocy. Na prośby o próby kontaktu z Mateuszem Morawieckim, twierdzili, że nie mają kontaktu z kancelarią czy premierem.
Jeden z rolników Sławomir Oleksiewicz podczas czwartkowej konferencji poinformował o diametralnej zmianie sytuacji rolników, która nastąpiła w środę. - Zakłady wczoraj i dziś miały odebrać tuczniki, ale jest odmowa. Wszystkie świnie zostały odmówione, a powód jest bardzo prosty - tucznik jedzie zza zachodniej granicy, dokładnie z Niemiec. Zarówno żywy, jak i mięso wieprzowe. Stoimy tu dlatego, że jest coraz gorzej. Jak ktoś nam odmawia skupu świń z dnia na dzień, to jest nienormalna sytuacja - mówił.
- Dwa tygodnie temu politycy Prawa i Sprawiedliwości byli u nas na spotkaniu. Obiecywali nam złote góry. Do dziś nie ma żadnych odpowiedzi. Po prostu nas olali - dodał.