- To był spokojny człowiek - powiedział Paweł Cyganek. I dodał, że firma "analizuje to, co się stało i jest to dla wszystkich pracowników szok". - To był kierowca, na którego nawet ani jednej skargi nie było od pasażerów. Bardzo spokojny, bezkonfliktowy - powiedział. Zanim doszło do tragedii Łukasz T. pracował w PKM Katowice 10 lat - przez ten czas miał tylko jedno zdarzenie drogowe, nie z jego winy.
- Psychotesty przeszedł bez żadnego problemu. Badane jest w nich zdrowie psychiczne i zdolności psychomotoryczne kierowców - zrelacjonował podczas rozmowy z Radiem ZET Paweł Cyganek. Członek PKM Katowice zaapelował również, o powstrzymanie się przed wydawaniem osądów w sprawie tragicznego wypadku.
- W mediach społecznościowych ludzie już wyroki wydają, zarówno na kierowcę, jak i 19-latkę, która była matką dwójki dzieci. Od tego są sądy i odpowiednie służby, poczekajmy na ich ustalenia - wyjaśnił członek zarządu PKM.
Już wcześniej pisaliśmy w Gazeta.pl o wypadku, do którego doszło w sobotę rano 31 lipca w pobliżu ul. Mickiewicza i Stawowej w Katowicach. Wówczas kierowca autobusu miejskiego Łukasz T. śmiertelnie potrącił 19-letnią kobietę i odjechał z miejsca zdarzenia. Później wyjaśniał, że nie zauważył, co się wydarzyło.
Kierowca usłyszał zarzuty zabójstwa oraz usiłowania zabójstwa dwóch osób. Za popełnione przestępstwo grozi mu kara do 25 lat pozbawienia wolności lub dożywocie. Sąd zdecydował o umieszczeniu mężczyzny w areszcie na okres trzech miesięcy. Łukasz T. przeszedł także badanie toksykologiczne, które wskazało, że w chwili zdarzenia był pod wpływem środków antydepresyjnych oraz przeciwbólowych - przekazała Prokuratura Okręgowa w Katowicach. Teraz biegli mają sprawdzić, czy zażyte przez 31-latka leki miały wpływ na zachowanie kierowcy.