Monika Łata z Prokuratury Okręgowej w Katowicach przekazała w rozmowie z TVN24, że wpłynęła opinia toksykologiczna kierowcy autobusu. - Według opinii toksykologicznej 31-latek był pod wpływem środków antydepresyjnych i przeciwbólowych. Będzie powołany kolejny biegły, którego zadaniem będzie ustalenie, czy te środki miały wpływ na zachowanie kierowcy - przekazała prokuratorka.
Podczas konferencji prasowej Aleksander Duda z katowickiej prokuratury poinformował, że były to leki przepisywane na receptę. Jednocześnie dodał, że zatrzymany zaprzeczył, by leczył się psychiatrycznie. Jak wynika z wcześniejszych badań, mężczyzna był trzeźwy.
Prokurator dodał, również, że przed sobotnią tragedią mężczyzna był uczestnikiem ośmiu kolizji. Nie wiadomo jednak, czy był ich sprawcą.
Do tragicznego zdarzenia w Katowicach doszło w sobotę rano w pobliżu ul. Mickiewicza i Stawowej. Kierowca autobusu miejskiego potrącił śmiertelnie 19-letnią kobietę, po czym odjechał z miejsca zdarzenia na zajezdnię. - Częściowo przyznał się do przedstawionego zarzutu i stwierdził, że obawiał się o swoje życie i zdrowie. Bał się, że zostanie zaatakowany przez grupę ludzi, dlatego ruszył autobusem - poinformowała w niedzielę Monika Łata. Mężczyzna tłumaczył, iż nie miał świadomości, że kogoś przejechał, a chciał dojechać do zajezdni, bo tam, ze względu na ochronę, czuł się bezpiecznie.
W sieci pojawiło się nagranie z miejsca zdarzenia, na których widać grupę osób uczestniczących w bójce na ulicy. Przed nimi zatrzymuje się autobus miejski, słychać klakson. Kilka osób schodzi na bok, część pozostaje jednak na ulicy. Autobus rusza, po czym pod jego koła trafia 19-latka. W momencie zdarzenia kobieta była odwrócona plecami do pojazdu.
Mężczyzna spędzi najbliższe trzy miesiące w areszcie. Prokuratura zarzuca mu zabójstwo 19-latki, a także usiłowanie zabójstwa dwóch kolejnych osób. Grozi mu dożywocie.