"Według prognozy zagrożeń na najbliższe cztery dni jeszcze jutro spokojna pogoda, ale w weekend powrócą burze i intensywne opady deszczu, zwłaszcza na południu i wschodzie kraju" - zapowiadał w czwartek Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej na Twitterze.
Piątek 30 lipca w niemal całej Polsce zapowiada się słonecznie. Jedynie mieszkańcy województwa pomorskiego mogą odnotować częściowe zachmurzenie. Temperatura powietrza będzie wahała się od 24 stopni Celsjusza na zachodzie do 29 stopni na wschodzie i południu.
Zgodnie z prognozami w niemal całym kraju nie powinno padać. Po południu możliwe przelotne burze na południowych krańcach Polski.
W sobotę w niektórych regionach słońce schowa się za chmurami i ustąpi miejsca opadom deszczu i burzom z gradem. Temperatura powietrza nieco spadnie - na południu od 21 do 23 stopni Celsjusza, na zachodzie od 23 do 27 stopni. W centrum i na wschodzie cieplej - od 26 do 31 stopni Celsjusza.
W zachodnich regionach niebo będzie słoneczne i częściowo zachmurzone, natomiast na wschodzie i południu możemy spodziewać się opadów deszczu i burz. Z prognozy zagrożeń IMGW wynika, że prawdopodobnie wydane zostaną ostrzeżenia pierwszego stopnia przed burzami z gradem dla województw:
Dodatkowo Instytut planuje wydać również ostrzeżenia drugiego stopnia przed burzami z gradem. Mogą ono obowiązywać w województwach:
W niedzielę temperatura powietrza nieco spadnie. Na zachodzie na termometrach zobaczymy od 20 do 23 stopni Celsjusza, na północy i w centrum od 23 do 26 stopni, z kolei na wschodzie i południowym wschodzie od 27 do 28 stopni Celsjusza.
Pierwszy dzień sierpnia przywita nas deszczową pogodą. Tylko na zachodzie nie przewiduje się opadów. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej planuje wydać ostrzeżenia pierwszego stopnia przed silnym deszczem z burzami dla województw:
Ekstrema pogodowe - z jednej strony gwałtowne ulewy, z drugiej fale upałów - są wśród przewidywanych przez naukowców skutków zmian klimatu. O ile roczna suma opadów może się nie zmieniać, to inny będzie ich rozkład: wzrasta liczba opadów krótkotrwałych, o silnym natężeniu, powodujących podtopienia, a w dłuższych odstępach między nimi możliwe są susze. Ponadto gwałtowne opady nie przeciwdziałają wysychaniu tak dobrze, bo woda szybko spływa do cieków wodnych.
W przygotowanym przez warszawski ratusz dokumencie dot. adaptacji do zmian klimatu czytamy, że w latach 1981-2013 "wzrosła liczba dni z opadem intensywnym oraz odnotowywano coraz wyższe jednostkowe wartości opadów". Przykładem była ulewa w stolicy w czerwcu 2020 roku, gdy w kilka godzin spadło tyle deszczu, ile wynosi średnia miesięczna suma opadów. Do tego brak retencji wody i miejska betonoza potęgują skutki takich ulew i przyczyniają się do zalewania ulic i budynków. Inny przykład to województwo łódzkie, które jest zagrożone silnym pustynnieniem oraz równolegle powodziami w dolinach największych rzek regionu.
Więcej o skutkach kryzysu klimatycznego i rozwiązaniach, jakie mamy w walce z nim, przeczytasz w serwisie Zielona.Gazeta.pl.