Rzecznik Praw Dziecka wystąpił do ministra edukacji Przemysława Czarnka o uzupełnienie podstawy nauczania o problematykę martyrologii polskich dzieci w okresie drugiej wojny światowej i latach powojennych. Wniosek Rzecznika jest odpowiedzią na apel Ireneusza Maja, p.o. dyrektora nowo powstającego Muzeum Dzieci Polskich - Ofiar Totalitaryzmu.
Mikołaj Pawlak i Ireneusz Maj uważają, że zagadnienia związane z martyrologią polskich dzieci powinny znaleźć się w podstawie nauczania w szkołach podstawowych i średnich. Chcą, aby uczniowie uczyli się m.in. o losach dzieci na terenach Polski okupowanych przez ZSRR, powojennych losach sierot wojennych, a także o sytuacji dzieci żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego i Żołnierzy Wyklętych.
Proponują uwzględnienie historii dzieci deportowanych ze wschodnich terenów okupowanej Polski przy "porównywaniu systemów sowieckich i niemieckich obozów pracy, obozów koncentracyjnych i obozów zagłady, a także omawianiu kwestii deportacji i wysiedleń ludności oraz jej planowanego wyniszczenia". Chcą także, aby niemiecki obóz dla polskich dzieci w Łodzi był wymieniany w "treści nauczania dla klas V-VIII jako przykład zbrodni niemieckich i sowieckich" na równi z Katyniem i Palmirami.
- Tragiczne losy najmłodszych pokoleń Polaków mają szczególny wymiar. Ukazują bezmiar okrucieństwa zbrodni niemieckich i sowieckich dokonywanych na całkowicie bezbronnych ofiarach - powiedział Pawlak.
Propozycja Rzecznika Praw Dziecka wzbudziła wiele kontrowersji. Michał Bilewicz, psycholog społeczny z Uniwersytetu Warszawskiego, zwrócił uwagę w mediach społecznościowych, że konfrontowanie dzieci z tak silnym przekazem może mieć poważne konsekwencje. "Około 13 proc. polskich uczniów po wizycie w Auschwitz kończy z wtórnym PTSD (zespołem stresu pourazowego - red.). Szczególnie często takie objawy zauważyliśmy u młodzieży silnie empatyzującej z ofiarami. Chcecie jeszcze więcej martyrologii w polskiej szkole? Serio?" - zapytał na Twitterze.
Bilewicz zwrócił również uwagę na brak odpowiedniej kadry psychologów szkolnych. "Trzeba pamiętać, ale uczniowie muszą być przygotowani do takiej konfrontacji, a po niej wspierani przez nauczycieli. W Polsce mamy niedosyt psychologów szkolnych, a nauczyciele nie są wystarczająco przygotowani do takiej formy pracy z uczniami" - napisał w odpowiedzi na jeden z komentarzy.
Krytycznie na temat nowych pomysłów Rzecznika Praw Dziecka wypowiedziała się również Marta Szymczyk, absolwentka Wydziału Nauk o Wychowaniu na Uniwersytecie Łódzkim, prowadząca na Facebooku fanpage "Nieszablonowa pedagożka". W rozmowie z Interią podkreśliła, że dyskusja pojawia się w okresie pandemicznym, gdzie w jej odczuciu działania na rzecz dzieci powinny być ukierunkowane w inną stronę.
- Aktualnie w edukacji powinniśmy stawiać na kompleksowe wsparcie psychologiczno-pedagogiczne, relacje rówieśnicze oraz integrację. Mamy kryzys psychiatrii dziecięcej i zero rozwiązań. Dlatego sądzę, że zmiany w programach nauczania na tym etapie są oderwane od rzeczywistości - powiedziała. Szymczyk podkreśliła również, że "dzieci żyjące i uczące się w Polsce mają zupełnie inne potrzeby niż propozycja zmiany programu nauczania w kontekście nauki o męczeństwie dzieci w czasie wojny".