Polski turysta, który szedł przez Czarną Dolinę Jaworową zauważył w niedzielę pozostawiony w górach namiot. Zaniepokoił go brak właściciela sprzętu, dlatego zgłosił to słowackiej Horskiej Zachrannej Służby (odpowiednik TOPR). Ratownicy ustalili, że namiot może być własnością zaginionego 24-letniego Kornela.
Po otrzymaniu informacji o pozostawionym namiocie ratownicy z Horskiej Zachrannej Służby oraz członkowie Ośrodka Zapobiegania Lawinom wyruszyli wyposażeni w drona, aby spróbować namierzyć zaginionego mężczyznę. 26 lipca nastąpił smutny koniec poszukiwań.
Około południa ratownicy znaleźli ciało 24-latka pod północną ścianą Niżniego Baraniego Zwornika. Zwłoki przewieziono helikopterem do miejscowości Zdziar i przekazano funkcjonariuszom policji. Nie wiadomo jeszcze, jak doszło do wypadku. Służby będą próbowały ustalić okoliczności zdarzenia.
Kornel zaginął w środę 14 lipca. Miał wrócić do domu kilka dni wcześniej, w sobotę. Jego samochód został znaleziony w Jaworzynie Tatrzańskiej. Mężczyzny poszukiwali słowaccy ratownicy razem z polskimi ratownikami medycznymi z Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
24-latek pochodzący z Kędzierzyna-Koźla miał duże doświadczenie w górskich wędrówkach. Wielokrotnie chodził po Tatrach. Korzystał zarówno ze szlaków w Polsce, jak i tych po słowackiej stronie. Po tym, jak media obiegła informacja o jego śmierci, portal Tatromaniak opublikował pożegnanie, które napisał ojciec młodego mężczyzny.
"Kornel każdą wolną chwilę, których nie miał za wiele, poświęcał na górskie wędrówki. To była jego największa miłość, a samo przebywanie w górach sprawiało mu nieporównywalną do niczego innego przyjemność" - czytamy.
W dalszej części listu ojciec 24-letniego Kornela pisze o niebezpieczeństwie, jakie niesie ze sobą samodzielne przemierzanie gór.
"Samotność w górach jest pociągająca i daje ukojenie, ale może być śmiertelnie niebezpieczna. [...] Tragiczny wypadek Kornela jak i los wielu innych, niezwykłych „ludzi gór", mających dobre intencje, a jednocześnie narażających swoje życie niech będzie dla Nas przestrogą. Jeden zły krok może zaważyć o wszystkim. Miejcie, proszę, na uwadze to, że ryzykując swoim życiem, narażacie na niewyobrażalne cierpienie i ból swoich najbliższych. Stawiajcie na pierwszym miejscu bezpieczeństwo własne i troskę o drugiego człowieka, czy to związanego z Wami liną, czy więzami krwi. Po moich tragicznych doświadczeniach apeluję do Was Ojcowie i Synowie o rozsądek i rozwagę" - napisał ojciec zmarłego 24-latka.