Jak donosi TVN24, które skontaktowało się z rzeczniczką Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Wrocławiu Urszulą Małecką, sanitariusze podjeżdżali karetką pod placówkę trzykrotnie. Za pierwszym razem nie mieli przy sobie dokumentacji medycznej, z kolei za drugim stwierdzono zgon kobiety, a kiedy ratownicy podjechali po raz trzeci, doszło do awantury.
Lekarz pracujący w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym podejrzewał, że agresywny sanitariusz jest pod wpływem środków odurzających, dlatego też wezwał na miejsce policję. Badanie potwierdziło, że mężczyzna jest pod wpływem amfetaminy.
Funkcjonariusze przeszukali mężczyznę i znaleźli przy nim trzy gramy narkotyku. A w miejscu jego zamieszkania odkryli kolejnych 29 gramów substancji odurzającej. Mężczyzna trafił do aresztu na okres trzech miesięcy, grozi mu nawet 10 lat więzienia. Okazało się, że działał w warunkach recydywy - z więzienia wyszedł w 2020 roku, kiedy zakończył karę przyznaną mu za udział w obrocie środkami odurzającymi.
5 lipca Uniwersytecki Szpital Kliniczny powołał w sprawie śmierci kobiety komisję, która miała zbadać okoliczności śmierci 80-latki. Po analizie dokumentacji medycznej, obejrzeniu nagrań z monitoringu i przyjrzeniu się zapisowi rozmów telefonicznych oraz zapoznaniu się ze stanowiskiem lekarza kierującego Szpitalnym Oddziałem Ratunkowym oceniono, że świadczenia medyczne zostały udzielone prawidłowo.
- Pełniący dyżur w obszarze SOR lekarz zakwalifikował pacjentkę do transportu w sposób prawidłowy, uprzednio badając pacjentkę i oceniając jej stan bezpośrednio przed przekazaniem. Miejsce przekazania pacjentki ustalone zostało w oparciu o stan zdrowia i rozpoznania chorobowe. Transport medyczny został zamówiony prawidłowo z uwzględnieniem obowiązujących procedur oraz zgodnie z umową zawartą z podwykonawcą. Zespół nie stwierdził uchybień zarówno w procesie udzielanych świadczeń medycznych, jak i w zamawianiu transportu sanitarnego - przekazała w rozmowie z TVN24 Monika Kowalska, rzeczniczka Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego.